Do tej pory zawsze, gdy miałam ochotę otoczyć się jakimś pięknym zapachem sięgałam po woski Yankee Candle. Które mają piękne i intensywne zapachy, są też bardzo wydajne. Tej zimy postanowiłam wypróbować małe świeczki Country Candle. Świeczki w codziennym użyciu okazały się dużo lepsze i prostsze w użytkowaniu. Odchodzi czyszczenie kominka i zmiana wosku za każdym razem, gdy mam ochotę na inny zapach.
Country Candle Grey
Nuty zapachowe: piżmo, wanilia, bursztyn, paczuli, trawa cytrynowa, drzewo cedrowe, drzewo sandałowe.
Przy okazji opisywanych wosków YC podkreślałam, ze lubię męskie zapachy, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok pana Szarego. Nie należę do fanek serii książek czy filmów "50 warzy Greya", ale stałam się fanką tego zapachu. Jest on bardzo męski i wyrazisty przy tym świeży, otulający. Ma też w sobie lekką domieszkę czegoś słodkiego. Bez wątpienia Grey uwodzi ;) Byłby to świetny zapach perfum dla mężczyzn.
Country Candle Daydreams
Nuty zapachowe: truskawka, przeczeka, jabłko, cytrusy, pachnący groszek, jaśmin, piżmo, róża, drzewo sandałowe.
Ten zapach zwiastuje nadejście wiosny. Nie wiem czy można powiedzieć o zapachu, że jest radosny, ale tak właśnie odbieram tę świeczkę. Jest to udane połączenie nut kwiatowo-owocowych o dużej mocy. Bardzo szybko rozchodzi się po całym pokoju. Zapach ten dla mnie jest bardzo dziewczęcy. słodki, przełamany cierpkimi aromatami owoców. Wiosno przybywaj! ;)
Country Candle Baby, it's cold outside
Nuty zapachowe: jagoda, cytrusy, jeżyna, jaśmin, wanilia, piżmo, drzewo sandałowe
To mój faworyt. Miłość od pierwszego powąchania. Zapach idealny, jest lekki, delikatnie rozchodzi się po pomieszczeniu, otula i stanowi piękne tło. Podobne jak w świecy Daydreams wyczuwam mieszankę słodko- owocową. Jednak nie jest to tak intensywny zapach, a znacznie subtelniejszy, który nie męczy nawet po długim czasie palenia.
Nazwa jest dość myląca, kojarząca się wyłącznie z zimą, a według mnie ten zapach pasuje do każdej pory roku.
Podsumowując: Cieszę się, że "odkryłam" te małe świeczki Country Candle. Warianty jakimi są Daylight będą idealne dla
tych, którzy chcą przetestować nowe zapachy bez ryzyka, że duży słoik okaże się niewypałem. Z chęcią zainwestuję w świecę Baby, it's cold outsid.
Wolicie świece zapachowe czy woski?
18.2.20
14.2.20
Hej Organic| rewitalizujący spray do ciała
Revitalizing Body Splash Catus marki Hej Organic to produkt do pielęgnacji ciała, który w bardzo szybkim czasie stał się moim ulubieńcem. To niewielkie opakowanie (50 ml) okazało, całkiem wydajne.
Kosmetyk w swoim składzie zawiera ekstrakt z opuncji, glicerynę oraz olej arganowy i z opuncji, jest też wegański i naturalny. Nie zawiera parabenów, silikonów i alkoholu. Ma przyjemny świeży zapach, który czuć przez pewien czas na skórze. Buteleczka wykonana jest z twardego ciemnego plastiku i wyposażona jest w atomizer. Kosmetyk ma wodnista konsystencję.
Producent zaleca by stosować przede wszystkim ten kosmetyk latem, jako mgiełkę odświeżającą w upalne dni. A, że kupiłam, go jesienią w Tk Maxxie, nie czekałam przecież na lato i zaczęłam go używać już w grudniu.
Na efekty po użyciu spreyu Hej Organic nie musiałam długo czekać.
Kosmetyk ten można stosować na całe ciało, również na twarz. Ja jednak stosowałam, jako "tonik"/ balsam do ciała. Kilka psiknięć starcza by rozprowadzić kosmetyk po całym ciele,
Uczucie jakie mi daje ten spray to powiew przyjemnej świeżości. Latem byłby idealny. Poza tym bardzo dobrze wpływa na regenerację skóry, koi ją, świetnie odżywia i ujędrnia oraz delikatnie nawilża. Dla mnie wszystko super, nie mam czego się czepić.
Ogólnie nie przepadam za wszelkiego rodzaju balsamami, masłami do ciała itp produktami, ale tego spray używałam bardzo chętnie.I mam już w planach zakup kolejnego opakowania.
Revitalizing Body Splash Catus możecie kupić stacjonarnie np Tk Maxxie, albo online na np. Zalando.
Znacie kosmetyki marki Hej Organic?
Kosmetyk w swoim składzie zawiera ekstrakt z opuncji, glicerynę oraz olej arganowy i z opuncji, jest też wegański i naturalny. Nie zawiera parabenów, silikonów i alkoholu. Ma przyjemny świeży zapach, który czuć przez pewien czas na skórze. Buteleczka wykonana jest z twardego ciemnego plastiku i wyposażona jest w atomizer. Kosmetyk ma wodnista konsystencję.
Producent zaleca by stosować przede wszystkim ten kosmetyk latem, jako mgiełkę odświeżającą w upalne dni. A, że kupiłam, go jesienią w Tk Maxxie, nie czekałam przecież na lato i zaczęłam go używać już w grudniu.
Na efekty po użyciu spreyu Hej Organic nie musiałam długo czekać.
Kosmetyk ten można stosować na całe ciało, również na twarz. Ja jednak stosowałam, jako "tonik"/ balsam do ciała. Kilka psiknięć starcza by rozprowadzić kosmetyk po całym ciele,
Uczucie jakie mi daje ten spray to powiew przyjemnej świeżości. Latem byłby idealny. Poza tym bardzo dobrze wpływa na regenerację skóry, koi ją, świetnie odżywia i ujędrnia oraz delikatnie nawilża. Dla mnie wszystko super, nie mam czego się czepić.
Ogólnie nie przepadam za wszelkiego rodzaju balsamami, masłami do ciała itp produktami, ale tego spray używałam bardzo chętnie.I mam już w planach zakup kolejnego opakowania.
Revitalizing Body Splash Catus możecie kupić stacjonarnie np Tk Maxxie, albo online na np. Zalando.
Znacie kosmetyki marki Hej Organic?
9.2.20
Podsumowanie stycznia| Kosmetyki, ksiażki, świeczki Country Candle| Sokół z masłem orzechowym
Witajcie w lutym :-) Ups... prawie połowa miesiąca, a ja przychodzę dopiero z podsumowanie stycznia. Może dlatego, że nie lubię tego miesiąca i zawsze chce żeby szybko się skończył. Większość osób nie przepada za listopadem, zwykle wtedy dopada ich marazm, niechęć i podły nastrój, mnie zawsze się przytrafia w styczniu. Najgorsze są pierwsze dni nowego roku. Zawsze ogarnia mnie melancholia. Chociaż wyjątkowo styczeń okazał się łaskawy i minął bardzo szybko. Zapewne stało się tak za sprawa kilku wyjazdów, które odbyłam. Pierwszy wyjazd była to wizyta w Wilanowie i Królewskim Ogrodzie Światła, post z fotorelacja jest na blogu KLIK Kolejny wyjazd, było to spotkanie z koleżanką w Warszawie. Długi spacer (15 km), dobre jedzenie, małe zakupy, dobre jedzenie i ploteczki, ogólnie fantastyczne spotkanie. A nogi bolały nas jeszcze przez dwa następne dni ;-) Ostatni wyjazd, to wycieczka do Konstancina. Jestem totalnie oczarowana tym miejscem. Jest gdzie spacerować, mnóstwo przepięknych willi z początku XX wieku, wiele opuszczonych popadających w ruinę, czyli takie jak lubię najbardziej. Nic nie poradzę, że to co opuszczone i zniszczone pociąga mnie najbardziej.
Zapraszam as na mojego Instagrama, tam zawsze zamieszczam na InstaStory relacje z wyjazdów. Zapisuje również relacje, te znajdziecie w zakładce "Polska 2020".
Wybrałam się również z mamą do kina na film pt. "Sokół z masłem orzechowym". Ten tytuł mnie bardzo zaintrygował. Nie wiedziałam o czym jest ten film, ale czułam, że warto go obejrzeć. Instynkt mnie nie zawiodła. Tak ciepłego filmu nie widziałam już dawno. Zabawny i wzruszający, po prostu cudowny. Mój absolutny hit. Opowiada historię Zaka, który marzy o tym by zostać profesjonalnym zawodnikiem wrestlingu. Pomaga mu w tym Tyler, który ucieka przed pewnymi oprychami, którym zaszedł za skórę. Do tego niezwykłego duetu dołącza Eleanor. Razem przeżyją wiele przygód.
Czad na zakupy. Tych kosmetycznych nie jest zbyt wiele. Więcej niż kosmetyków pojawiło się u mnie ubrań, zaszalałam na wyprzedażach.
Zapraszam as na mojego Instagrama, tam zawsze zamieszczam na InstaStory relacje z wyjazdów. Zapisuje również relacje, te znajdziecie w zakładce "Polska 2020".
Wybrałam się również z mamą do kina na film pt. "Sokół z masłem orzechowym". Ten tytuł mnie bardzo zaintrygował. Nie wiedziałam o czym jest ten film, ale czułam, że warto go obejrzeć. Instynkt mnie nie zawiodła. Tak ciepłego filmu nie widziałam już dawno. Zabawny i wzruszający, po prostu cudowny. Mój absolutny hit. Opowiada historię Zaka, który marzy o tym by zostać profesjonalnym zawodnikiem wrestlingu. Pomaga mu w tym Tyler, który ucieka przed pewnymi oprychami, którym zaszedł za skórę. Do tego niezwykłego duetu dołącza Eleanor. Razem przeżyją wiele przygód.
Czad na zakupy. Tych kosmetycznych nie jest zbyt wiele. Więcej niż kosmetyków pojawiło się u mnie ubrań, zaszalałam na wyprzedażach.
Kupiłam tylko to co akurat mi się skończyło, czyli płyn micelarny Eveline, pianka do mycia twarzy Soraya Plante (miałam żel i byłam z niego bardzo zadowolona) oraz korektor Lovely odcień nr 02.
Kupiłam sobie również nowy zapach, który poznałam dzięki siostrze Męża, mowa o wodzie perfumowanej Hugo Boss Woman. Zapach idealny na dzień, połączenie nut kwiatowo-owocowych. Bardzo trwały.
A to już moje warszawskie pamiątki. Razem z koleżanką zajrzałyśmy do Kontigo, gdzie kupiłam te trzy cienie. Najbardziej zależało mi na foliowym cieniu Paese w kolorze Rose gold nr 301. Często widziałam go na IG na powiekach Kasi z LGS, jest piękny i subtelny. Kolejny cień Paese to Platinium nr 303. Ostatni cień Mystik Warsaw w kolorze Hot chocolate-night.
Dostałam informację od kolegi o książce, którą oczywiście musiałam mieć swojej biblioteczce. Dobrze mieć znajomych, którzy są na bieżąco z nowościami wydawniczymi i którzy wiedzą, co lubię. Mowa o książce "Włoszki". Mam oddzielną półkę z powieściami, przewodnikami, filmami itp traktującymi o Włoszech. Przy okazji kupiłam też drugą książkę, i też oczywiście powiązaną z Italią.
Odkryłam w styczniu świeczki Country Candle, które są wygodniejsze w użytkowaniu niż woski. Skusiłam się na zakup trzech zapachów. Moim faworytem jest "Baby, it's cold outside". Etykieta i nazwa mogą zmylić, mnie ten zapach nie kojarzy się z zimą, wydaje mi się, że jest odpowiedni o każdej porze roku.
Na koniec kilka słów o tym co pojawi się jeszcze w tym miesiącu na blogu. Akurat dzisiaj robiłam zdjęcia do kilku najbliższych postów. Tematem miesiąca będą gry planszowe, których stałam się wielką fanką. Najbliższy post będzie dotyczyć kosmetyku marki Hej Organic, kolejne toniku Vianek i maseczek w płachcie.
To byłoby na tyle ;)
Udanego lutego Wam życzę :*
Kupiłam sobie również nowy zapach, który poznałam dzięki siostrze Męża, mowa o wodzie perfumowanej Hugo Boss Woman. Zapach idealny na dzień, połączenie nut kwiatowo-owocowych. Bardzo trwały.
A to już moje warszawskie pamiątki. Razem z koleżanką zajrzałyśmy do Kontigo, gdzie kupiłam te trzy cienie. Najbardziej zależało mi na foliowym cieniu Paese w kolorze Rose gold nr 301. Często widziałam go na IG na powiekach Kasi z LGS, jest piękny i subtelny. Kolejny cień Paese to Platinium nr 303. Ostatni cień Mystik Warsaw w kolorze Hot chocolate-night.
Dostałam informację od kolegi o książce, którą oczywiście musiałam mieć swojej biblioteczce. Dobrze mieć znajomych, którzy są na bieżąco z nowościami wydawniczymi i którzy wiedzą, co lubię. Mowa o książce "Włoszki". Mam oddzielną półkę z powieściami, przewodnikami, filmami itp traktującymi o Włoszech. Przy okazji kupiłam też drugą książkę, i też oczywiście powiązaną z Italią.
Odkryłam w styczniu świeczki Country Candle, które są wygodniejsze w użytkowaniu niż woski. Skusiłam się na zakup trzech zapachów. Moim faworytem jest "Baby, it's cold outside". Etykieta i nazwa mogą zmylić, mnie ten zapach nie kojarzy się z zimą, wydaje mi się, że jest odpowiedni o każdej porze roku.
Na koniec kilka słów o tym co pojawi się jeszcze w tym miesiącu na blogu. Akurat dzisiaj robiłam zdjęcia do kilku najbliższych postów. Tematem miesiąca będą gry planszowe, których stałam się wielką fanką. Najbliższy post będzie dotyczyć kosmetyku marki Hej Organic, kolejne toniku Vianek i maseczek w płachcie.
To byłoby na tyle ;)
Udanego lutego Wam życzę :*