11.4.21

Podsumowanie marca| prezenty| wyjazdy| nowe kosmetyki| serial komediowy

 


Witajcie w kwietniu, w tę piękna i słoneczną niedzielę. Trudno mi uwierzyć, że znów za kilka dni może spaść śnieg.  Jednak dziś nie o pogodzie, bo czas na podsumowanie marca. Początek marca zapowiadał ciekawy miesiąc, tym bardziej że w marcu mamy początek wiosny i obchodzę urodziny. Zawsze lubiłam marzec, bo to wtedy przyroda zaczyna budzić się do życia, zmieniamy czas na letni, dni stają się zauważalnie dłuższe. I ja też zwykle dostaję o tej porze roku jakiegoś powera. Jaki był marzec w ubiegłym roku, każdy bez wątpienia pamięta. A czy ktoś spodziewał się, że rok później będzie jeszcze gorzej? Mnie oczywiście znów pandemia pokrzyżowała plany, ale to już stało się normą. Ogólnie dni od pewnego czasu bardzo zlewają mi się ze sobą, wszystkie wyglądają podobnie, a motywacji jakby mniej. Pewnie też przez pogodę, bardzo brakuje mi zieleni i ciepła. W marcu pochowałam już wszystkie grube swetry zimowe kurtki i buty, bo miałam już ich dosyć. A schowałam tylko po to, by za kilka dni znów je wyciągnąć ;)
Z przyjemnych rzeczy, które chce zapamiętać z marca to przede wszystkim wyjazd z moim bratem w Góry Świętokrzyskie. Można powiedzieć, że rzuciliśmy wszystko i wsiedliśmy do samochodu. Pogoda na szczęście w trakcie podróży poprawiła się, ale i tak zmarzliśmy wchodząc na Łysicę. Dobrze, że miałam termos z ciepłą herbatą.
Zanim jednak pojechałam w Świętokrzyskie, na początku miesiąca razem ze znajomymi całkiem sporą grupą, wybraliśmy się do Centrum Nauki Kopernik. Dzieciaki znajomych bawiły się świetnie, ale i my starzy z ogromną ciekawością sprawdzaliśmy, jak działają poszczególne eksponaty. To właśnie jest niesamowite w tym miejscu, że wszystkiego można, a właściwie trzeba dotykać.



 Zanim jeszcze wprowadzono kolejny lockdown w województwie mazowieckim, udało mi się pójść do kina na film pt. "Sound of metal". To historia muzyka, który z dnia na dzień traci słuch. Całe jego dotychczasowe życie nagle się rozpada. Ma ogromne problemy, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Świetny film, który zmusza do refleksji i spojrzenia na swoje życie z innej perspektywy. Poza tym pokazuje w realny sposób, jak świat odbierany jest przez osoby niesłyszące, czy przez osoby z implantami słuchowy. To mnie chyba zszokowało najbardziej w tym filmie.
Planach miałam obejrzeć jeszcze co najmniej dwa filmy na dużym ekranie Obiecująca. Młoda. Kobieta. oraz Jeszcze jest czas.
W marcu wciągnęłam się w oglądanie nowego serialu. Tym razem postawiłam na coś lekkiego i komediowego. Po obejrzeniu filmu Palm Springs moją uwagę przykuł Andy Samberg grający jedną z głównych ról. Wiele osób na filmwebie polecało obejrzeć serial Brooklyn 99, gdzie Samberg wciela się postać w jednego z głównych bohaterów. Zaskoczyłam mnie wysoka ocenia tego serialu. Akurat dobrze się złożyło ponieważ można go obejrzeć na Netfixie.
Jake Peralta (Andy Samberg) to utalentowany, lecz leniwy i nieszanujący zasad detektyw z 99. posterunku nowojorskiej policji. Z powodu wysokiej liczby aresztowań pozwala mu się jednak na wiele. To się zmienia, gdy pojawia się nowy dowódca - kapitan Ray Holt.


Na początku wszyscy bohaterowie strasznie mnie irytowali i nie rozumiałam tych zachwytów nad tym serialem. Prawie cały pierwszy sezon obejrzałam "jednym okiem". Jednak już pod koniec sezonu coś wreszcie zaiskrzyło. Zaczęłam rozumieć ten humor. A ci, którzy denerwowali mnie najbardziej, stali się moimi ulubionymi bohaterami. Jest aż 7 sezonów i średnio każdy sezon ma po 22 odcinki. Jest tego sporo, ale odcinki są krótkie, bo trwają nieco ponad 20 minut. Wkręciłam się na maksa w oglądanie, chociaż nie aż tak jak w oglądanie "Teorii Wielkiego Podrywu", który jest moim ulubionym serialem komediowym.


Pochwalę się Wam prezentami urodzinowymi, a właściwie to częścią. Coś na co czekałam najbardziej to paletka cieni Bohema z Glamshopu. Od razu następnego dnia wykonałam nią makijaż. Nigdy nie miałam lepszych cieni, to jest sztos. Nie jest tania, ale warta każdej złotówki. 


Na koniec oczywiście garść nowości kosmetycznych, w których oczywiście nie mogło zabraknąć mojego ulubionego płynu micelarnego Soraya Naturalnie. Skusiłam się ponownie na duet kosmetyków z Eveline z kwasem glikolowym, pisałam o nich ba blogu. Po raz pierwszy będę testować peeling trychologiczny z Bandi. Kolejna nowość to gąbka konjak z Garniera, kupiłam ją w Rossmannie na wyprzedaży za około 11 zł. Dwie ostatnie rzeczy to nawilżająca maseczka Himalya i krem do rąk Eco Nature Bielenda. 


To byłoby na tyle ;) trochę się rozpisałam, ale wiem że część osób lubi długie wpisy z podsumowania miesiąca :D

Pozdrawiam



8 komentarzy:

  1. O paletce Bohema i na myślę, bo ma cudowne kolory 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. o chętnie był poznała trochę nowości z Twoich zdjęć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bardzo lubię takie wpisy. Dawno nie byłam w kinie, trzeba to zmienić jak tylko skończy się lockdown. Paleta mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne widoki i super zakupy. Zainteresowałaś mnie tym płynem z Sorayi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ciekawe podsumowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta pogoda to zaskakuje. Jeden dzień ciepły a na drugi dzień trzeba znów wyciągać zimowe kurtki. Ja również uwielbiam marzec za to, że dni stają się dłuższe. Czekam jeszcze aż w końcu zacznie się normalna wiosenna pogoda :) Oj do kina bym sobie poszła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bohema też mi się marzy, ale na razie praktycznie się nie maluję, więc nie chcę kupować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham góry, ale zdecydowanie bardziej wolę bardziej 'ekstremalne' Tatry - nie wiem coś bardziej mnie w nich pociąga :D Co do serialu Brooklyn 99 wiele osób poleca ten serial, ale mnie zdecydowanie zniechęca liczba odcinków.
    Jak zawsze same ciekawe nowości kosmetyczne. Cały czas pamiętam o tym płynie micelarnym! A gdzie kupiłaś maskę Himalaya? Dawno temu planowałam je wypróbować, ale zaraz potem znikły z hebe..

    OdpowiedzUsuń