28.5.19

Ulubione kosmetyki do pielęgnacji włosów

kosmetyki do pielęgnacji włosów
Na temat pielęgnacji włosów od kilku lat mam bzika. Zaczęło się od tego, że postanowiłam oddać włosy na fundację, na peruki dla kobiet chorych na raka. Zapuszczałam włosy przez prawie 3 lata. Szampony, odżywki, maski, olejowanie. Byłam systematyczna jak nigdy. Oddalam 35 cm pięknych i zadbanych włosów. Przez cały ten czas wypróbowałam wiele kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji włosów. Trafiłam na kilka perełek kosmetycznych,które świetnie się u mnie sprawdzają do dziś. Oto one:

 Szampony

Do mycia włosów używam zamiennie kilku szamponów z takich marek Pantene, O'Herbal, Head and shoulders. W kwestii szamponów nie jestem bardzo wymagającą, ma przede wszystkim dobrze oczyszczać włosy i skórę głowy. Gdy natomiast stosuję dodatkowe kosmetyki do stylizacji włosów, lub gdy chcę oczyścić włosy ze sprayu, wtedy sięgam po szampon Melaleuca Poland Tea Tree. Olejek herbaciany zawarty w szamponie ma właściwości antyseptyczne, niesamowicie odświeża skórę głowy. Własności antybakteryjne szamponu zostały udowodnione przez badania Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

 Odżywki do włosów

Te dwie odżywki Nivea, Repair & Targeted Care oraz Dove, Nutritive Solutions, Intensive Repair Conditioner uwielbiam. Mam zawsze problem z rozczesywaniem włosów, gdy stosuję którąś z tych odżywek problem znika. Włosy się po nich nie puszą, są dobrze dociążone, wygładzone i miękkie w dotyku. Przy regularnym stosowaniu włosy są w bardzo dobrej kondycji.

Maska

Dla moich średnio porowatych włosów odpowiednimi kosmetykami do pielęgnacji  są produkty z proteinami. Maską idealną jest L'biotica Biovax Latte. Stosuję ją raz w tygodniu. Włosy po niej są sypkie, pięknie błyszczą i dobrze się układają. Gdy użyje tej maski są mega miękkie i z trudem powstrzymuję się żeby ich ciągle nie dotykać. Poza tym dobrze nawilża i regeneruje.

 Inne produkty

Garnier, Fructis, Cudowny olejek z olejkiem arganowym `Ochrona do 230 stopni` tego produktu używam po każdym myciu na jeszcze wilgotne włosy. Nakładam go mniej więcej od połowy ich długości.  Ten olejek przyspiesza suszenie, co ułatwia życie mi zimą i osobom, które myją włosy przed wyjściem do pracy. Najważniejsze, że chroni włosy przed wysokimi temperaturami suszarki czy prostownicy. Opakowanie starcza mniej więcej na rok, wydajność jest świetna. Odkąd go używam końcówki są w lepszym stanie i rzadziej się rozdwajają.
L`biotica, Biovax, Botanic, Trychologiczny peeling `Czystek i czarnuszka` stosowanie tego kosmetyku ma na celu oczyszczenie skóry z pozostałości kosmetyków. Włosy, które zwykle mam oklapnięte, są fajnie uniesione u nasady i zyskują na objętości. Więcej na temat peelingu przeczytacie tutaj KLIK.
Do olejowania włosów zaczęłam ponownie używać olejku Alterra z granatem. Nie sprawdza się u mnie nakładanie olejku na całą noc, mam wrażenie, że włosy są bardziej wysuszone. Natomiast gdy nałożę go na ok 2h uzyskuję świetne efekty.



Jakie są Wasze ulubione kosmetyki do pielęgnacji włosów?
Macie swoich stałych ulubieńców, czy często zmieniacie produkty? 





24.5.19

L'OREAL Magic Retouch | Błyskawiczny spray do retuszu odrostów i siwych włosów

L'OREAL Magic Retouch Błyskawiczny spray do retuszu odrostów i siwych włosów

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie lubię chodzić do fryzjera. Unikam jak tylko mogę. Winą za to obarczam pewną fryzjerkę, która kilka lat temu zrobiła mi koszmarna grzywkę, która jeszcze była na tyle krótka, że nie szło jej poprawić. I chociaż teraz chodzę do naprawdę dobrej fryzjerki, to zwlekam z wizytą. A niestety pomimo, że dopiero mam 32 lata, to moim problemem są siwe włosy. Dlatego między wizytami w salonie fryzjerskim muszę tuszować "oznaki starzenia się" i odrosty. Z tego powodu zdecydowałam się wypróbować spray L'Oreal Magic Retouch w kolorze Brąz/Brown.


L'OREAL Magic Retouch Błyskawiczny spray do retuszu odrostów i siwych włosów
cena: ok. 25 zł  

Ten spray to tymczasowe maskowanie odrostów i siwych włosów. Aplikujemy go podobnie jak suchy szampon. W sumie to taki suchy szampon połączony z farbą do włosów. Ja spryskuję po prostu przedziałek, dwa szybkie ruchy i siwe włosy oraz odrosty znikają. Zaznaczam, że nie spryskuję całych włosów, tylko te przy przedziałku. Ten efekt utrzymuje się do pierwszego mycia włosów. Przy aplikacji trzeba uważać i zasłonić czoło, podobnie jak przy stosowaniu lakieru do włosów, ponieważ spray brudzi i ciężko jest domyć skórę. Jedno opakowanie starcza mi na około 12 użyć. Dostępna gama kolorystyczna jest bogata, na pewno dobierzecie kolor odpowiedni dla siebie. Poza tym, ten kolor w pewien sposób dopasowuje się do naszego koloru włosów, i wygląda to bardzo naturalnie. Nie ma wyraźnych granic pomiędzy moim kolorem włosów, a włosami pokrytymi sprayem. Odcień na jaki się zdecydowałam to Brąz, na opakowaniu jest dość jasny, na włosach jest zdecydowanie ciemniejszy. Moja mam kupiła najjaśniejszy blond i również w rzeczywistości okazał cię ciemniejszy.

Największym minusem Magic Retouch jest to, że nawet jak spray wyschnie na włosach to nadal brudzi. Zimą czapki niestety były od środka brązowe, ślady mogą zostać na pościeli, a gdy będziemy dotykać rękoma włosów też mogą się ubrudzić. W dotyku włosy są szorstkie i pod palcami czuć, że są czymś pokryte. Mimo wszystko wizualnie wygląda to bardzo dobrze i jeżeli dobrze rozpylicie spray nikt się nie zorientuje, że go użyłyście.



Podsumowując: Spray Magic Retouch sprawdza się u mnie bardzo dobrze jako tymczasowe rozwiązanie pomiędzy wizytami u fryzjera. W błyskawiczny sposób pozbywam się odrostu i siwych włosów. Efekt jest naturalny, minusem jest to że niestety brudzi.


Co sądzicie o takich doraźnych rozwiązaniach?

21.5.19

Czarne mydło Nacomi

Przez długi czas próbowałam przekonać się do peelingow enzymatycznych. Najchętniej sięgałam po peelingi gruboziarniste, które przy mojej cerze z tendencją do niedoskonałości robiły mi więcej szkód niż pożytku. A peelingi enzymatyczne miałam wrażenie, że nic nie robią. Do czasu, aż zdecydowałam sie na zakup Czarnego mydła Nacomi. Ten kosmetyk inaczej nazywany Savon Noir pochodzi z Maroka i jest tam znany od wieków. Czarne mydło wytwarza się z oliwy i pasty z czarnych oliwek. W rzeczywistości mydło nie jest czarne, a ciemno brązowe. Oryginalne mydło ma konsystencję gęstego żelu, a nie tradycyjnej kostki. Stosowanie czarnego mydła wskazane jest osobom z problemami skórnymi jak trądzik, ponieważ przyśpiesza proces gojenia sie ran i dogłębnie oczyszcza skórę.

Nacomi, Czarne mydło
cena: 25 zł /200 g

Skład: Aqua, Potassium olivate, Sodium Chloride, Glycerin, Potassium Hydroxide.



Moje pierwsze podejścia do czarnego mydła były skończyły się niepowodzeniem. Producent zaleca by nałożyć cienką warstwę lekko spienionego mydła na twarz i po 10 minutach spłukać ją wodą. Tak też robiłam, ale moja skóra źle reagowała. Była przesuszona i wysypało mnie jeszcze bardziej. Teraz już nakładam mydło na 2-3 minut, lub po prostu myje nim twarz i od razu spłukuję wodą. Przy takim sposobie aplikacji przestałam mieć problemy z przesuszoną skórą.

Czarne mydło stosuję również do mycia całego ciała. Po namydleniu pozostawiam pianę na kilka minut i spłukuje pod prysznicem.

Efekty jakie widzę po zastosowaniu tego mydła to przede wszystkim dogłębne oczyszczenie, skóra jest niesamowicie gładka, po żadnym innym peelingu nie miałam tak mięciutkiej skóry. Poza tym, skóra po umyciu czarnym mydłem jest niesamowicie zmatowiona, zmywa całe sebum z twarzy i ciała. Przy tym nie pozostaje nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Kremy, których stosuję na noc mam wrażenie że po tym mydle są bardziej skuteczne. Moja skóra jest odżywiona i bardziej jędrna.

Czarne mydło jest niesamowicie wydajne, 200 g opakowanie nie ma końca. Jednak sama aplikacja sprawia mi duży problem. Mydło ma konsystencję bardzo gęstego żelu, który ciężko wydobyć ze słoiczka, ja go rwę po kawałku. Wchodzi miedzy place i pod paznokcie, za to świetnie się pieni. Radzę unikać okolic oczu, bo będzie mega szczypać. Zapach mydła jest mało przyjemny, z czasem przywykłam do niego.

Podsumowując: na pewno, gdy skończę to opakowanie kupię kolejne czarne mydło, gdyż jest to świetny peeling enzymatyczny i bardzo wydajny kosmetyk. Jednak poszukam takiego, które nie będzie w składzie zawierać dodatkowych składników jak gliceryna i sól. Bowiem te składniki mogły właśnie wpłynąć na wysuszenie skóry, którego doświadczyłam przy pierwszym stosowaniu.

17.5.19

Temat Miesiąca: Rośliny doniczkowe, które warto mieć w domu

Zanim zaczęłam pisać ten post policzyłam rośliny w mieszkaniu. 1,2,3 .... 15,16,17....28, 29, 30! Tak, mam 30 doniczek z kwiatami. Dla mnie najpiękniejszymi dekoracjami w domu zawsze są kwiaty i książki. Półka z książkami i kilka doniczek z zielonymi roślinami potrafi odmienić każde wnętrze. Jednak rośliny nie tylko pełnią funkcję dekoracyjną, niektóre z nich wręcz powinniśmy mieć u siebie w domach, bo np. oczyszczają i nawilżają powietrze, pochłaniają dwutlenek węgla.


Wśród roślin, których ten post dotyczy, jedna zasługuje na szczególne wyróżnienie jest to skrzydłokwiat. To właśnie ten kwiatek powinien być w każdym domu. Jego uprawa nie sprawia problemów, wystarczy go regularnie podlewać, ma piękne zielone liście i dekoracyjne kwiaty. Pochłania groźne toksyny z powietrza tj. benzen, formaldehyd, aceton, alkohol, a także promieniowanie wydzielane przez urządzenia elektryczne i elektroniczne. Nawilża powietrze, w ciągu doby potrafi odparować do 2 litrów wody. Pochłania zarodniki pleśni, dlatego polecany jest osobom zmagającym z alergią.


Bardzo podobne właściwości ma zielistka Sternberga. Ta roślina jest również bardzo łatwa w uprawie. Ja pamiętam ją ze szkoły, gdzie rosły naprawdę wielkie okazy. Działa jak filtr, usuwając z powietrza szkodliwe substancje i bakterie chorobotwórcze, ma zdolności wyłapywania kurzu. Podobnie jak skrzydłokwiat zwiększa ilość tlenu i nawilża powietrze w domu.


Różne rodzaje roślin pnących takich jak bluszcz i rafidofora złota znana jako ccindapsus. Również oczyszczają powietrze z toksyn i innych lotnych związków organicznych.

Rośliny, które mam jeszcze w mieszkaniu i które korzystnie wpływają na jakość powietrza to draceny, kaktusy bożonarodzeniowe i szeflera. Wszystkie te rośliny pochłaniają nocą dwutlenek węgla, wydzielając w zamian tlen.

Inne rośliny doniczkowe, które warto mieć to przede wszystkim sansewieria gwinejska. Jest idealną rośliną do sypialni, dzięki niej w nocy będziemy oddychać czystszym i zdrowszym powietrzem. Jest również łatwa w uprawie, wybaczy wiele. Poza tym: papirusu, paprocie i aloes. Przy tym należy pamiętać, że część z tych roślin ma trujące soki. Dlatego, gdy w domu są małe dzieci lub zwierzęta należy uważniej dobierać rośliny.


Warto hodować rośliny doniczkowe nie tylko dla ozdoby. Dzięki nim mamy w domu czyste powietrze, dobry mikroklimat, lepszą wilgotność i nie zapominajmy, że kolor zielony odstresowuje i poprawia nastrój.

14.5.19

Kosmetyki, których więcej nie kupię| Vianek, Sylveco, Make Me Bio, Selfie Project

Ten post będzie dotyczyć kosmetyków, z których nie jestem do końca zadowolona. Nie mogę powiedzieć o nich, że są bublami. Oczekiwałam od nich efektów WOW, a okazały się przeciętne. Może źle je dobrałam do mojego typu cery. Po prostu nie jestem zadowolona z ich działania, czy też braku działania. Chociaż część z nich jest Wam pewnie znana i często są polecane w blogosferze.


Selfie project Lekki krem matująco- nawilżający

Krem Selfie project stosowałam pod makijaż. To taki typowy średniaczek. Nie rolował się, gdy nakładałam pokład. Całkiem dobrze też nawilżał. Jednak najbardziej zależało mi na zmatowieniu skóry i tego ten krem nie robi. Już po godzinie znów się świecę. Nie zauważyłam też żeby moja skóra była w jakikolwiek sposób upiększona jak obiecuje producent. Ot, zwykły krem pod makijaż.


Vianek Regenerujący krem do rąk z ekstraktem z morwy

Kremów do rąk zużywam bardzo dużo. Pisałam już na blogu o dwóch świetnych kremach do rąk marki Cien Food for skin Bielenda Japoński krem do rąk, link do postu KLIK. Największa wadą kremu Vianek jest to, że długo się wchłania i dłonie pokrywa tłusty film. Mogłam używać go tylko na noc. W cenie jednego kremu Vianek (ok 15 zl) lepiej kupić kilka opakowań kremu Cien z Lidla, który lepiej nawilża i regeneruje.


Sylveco Tonik Hibiskusowy

Zacznę od tego, że nie wiedziałam jak aplikować ten tonik. Zaczęłam używać tak jak wszystkich innych toników, czyli przecierałam twarz nasączonym płatkiem kosmetycznym. Nie była to przyjemna czynność, miałam wrażenie, że pocieram twarz suchym wacikiem. Musiałam wylewać odrobinę na dłoń i potem rozprowadzić po twarzy. Nie zauważyłam spektakularnych rezultatów. Skóra po nim lekko się kleiła, nawilżenie było słabe, nie łagodził podrażnień, słabo odświeżał. Znalazłam dla niego inne zostawanie, używałam go na włosy przed aplikacją olejków. Zauważyłam, że lepiej wtedy działają na włosy.


Make Me Bio Woda Rożana

Wodę różaną stosowałam jako tonik. Niestety zawiodłam się bardzo. Skóra po użyciu tej wody była bardzo napięta, natychmiast musiałam sięgać po krem nawilżający. Nie nawilża, było wręcz odwrotnie, po tygodniu stosowaniu, zauważyłam, że skóra bardzo się przesuszyła i zaczęły się pojawiać zmiany trądzikowe. Z plusów, ma delikatny różany zapach, który nie drążni.



Jakie kosmetyki, które w blogosferze były hitem  u Was się nie sprawdziły?



10.5.19

Filmy na weekend Kot Bob i ja oraz Dusza towarzystwa

Mam dla Was dwie propozycje filmowe na ten weekend. Pierwszy film Kot Bob i ja to propozycja dla osób, które lubią brytyjskie kino i lubią się wzruszac, a także dla tych którym spodobały się takie filmy jak Mój przyjaciel Hachiko  czy Marlay i ja. Natomiast drugi film Dusza Towarzystwa  spodoba się fanom świetnej aktorki komediowej Melisy McCarthy.

KOT BOB I JA
premiera: 2016 r.
czas trwania: 103 min.

Kot Bob i ja to historia, która wydarzyła się naprawdę. James Bowen jest ulicznym grajkiem uzależnionym od narkotyków. Ma za sobą już wiele prób rzucenia nałogu, jednak zawsze brakuje mu silnej woli. Właśnie dostaje kolejną szansę by stanąć na nogi. Trafia na ludzi, którzy chcą mu pomóc i na niezwykłego kota o najzwyklejszym imieniu Bob.


Ten film choć ogladalm już dość dawno, zapadł mi w pamięć. Uczucia jakie mi towarzyszyły były bardzo silne, przez caly film miała ściśnięte gardło i co chwilę się wzruszałam i miałam łzy w oczach. W tym filmie nie ma zawrotnego tempa czy kiedykolwiekzaskakujących zwrotów akcji, jest bardzo spokojny, niesamowicie autentyczny i niosący przeslanie. Kot Bob i ja to prosty film, który trafi zapewne do Waszych serc. Jest to również dowód na to, że najlepsze scenariusze pisze samo życie.

Jako ciekawostkę dodam, że w filmie wystąpił prawdziwy kot Bob, miał kilku dublerów, ale kociaki nie dały rady zagrać wielu scen.

DUSZA TOWARZYSTWA
premiera: 2018 r.
czas trwania: 105 min

Deanny wiele lat temu porzuciła studia, by zająć sie domem i rodziną. Jest typową gospodynią domową i wiedzie spokojne życie. Wszystko się zmienia, gdy mąż oznajmia jej, że ma romans i chce się rozwieść. Zrozpaczona Deanny postanawia naprawić popełniony błąd w młodości i wrócić na studia. Będzie studiować na tej samej uczelni co jej córka, która z decyzji matki nie jest zbyt zadowolona.

Dusza Towarzystwa to kolejna zwariowana komedia z moja ulubioną aktorką Melissą McCartney. Oczywiście nie jest to ambitna produkcja, ale humoru w niej nie brakuje. Bohaterowie są różnorodni i bardzo sympatyczni. Dla mnie Dusza Towarzystwa to typowy film na niedzielne popołudnie, kiedy chcę się zrelaksować przed kolejnym tygodniem pracy.


Jakie filmy lubicie oglądać w weekend? A może wolicie seriale?



7.5.19

Trychologiczny peeling Czystek i czarnuszka Biovax


O tym, że powinnam stosować peeling do skóry głowy dowiedziałam się, gdy w małej osiedlowej drogerii kupowałam suchy szampon. Dowiedziałam się wtedy, że przy częstym stosowaniu suchego szamponu może dojść do zablokowaniu porów skóry głowy, problemów z łupieżem i szybszym przetłuszczaniem się włosów.
Faktycznie, zauważyłam u siebie, że co raz częściej sięgałam po suchy szampon ponieważ strasznie szybko zaczęły mi sie przetłuszczać włosy, doszło do tego, że rano myłam głowę, a wieczorem już wyglądały na nieświeże. Skóra zaczęła mnie swędzieć i miałam wrażenie jakbym miała czymś oblepiony skalp. Wtedy po raz pierwszy sięgnęłam po Peeling trychologiczny Biovax Botanic.

L`biotica, Biovax, Botanic, Trychologiczny peeling `Czystek i czarnuszka`
 cena: ok.20 zł /125 ml
 
Stosowanie peelingu do skóry głowy ma na celu oczyszczenie skóry z pozostałości kosmetyków (szczególnie jeżeli używa się suchego szamponu) i usunięcia martwego naskórka. W trakcie wykonywanego masażu pobudza się krążenie krwi i dotlenia cebulki. Stosując peeling odblokowujemy ujścia mieszków włosowych, przygotowując na dalsze etapy pielęgnacji.

Peeling trychologiczny znajduje się w miękkiej tubie zamykanej na "klik". Jest dość rzadki, zawiera dużo małych drobinek peelingujących. Ma bardzo świeży zapach, który nie pozostaje na włosach. Już po pierwszymi użyciu zauważyłam pozytywne efekty. Skóra była odświeżona, swędzenie zniknęło, włosy uniosły się u nasady, były bardziej puszyste, ogólnie było mi lżej na głowie. I tak jest po dzień dzisiejszy, wyraźne efekty widzę po każdym użyciu.

 Producent zaleca by stosować peeling na mokrą skórę głowy, jednak mnie lepiej się go stosuje na suchy skalp. Na jeden raz idzie mi całkiem sporo produktu. Opakowanie starcza mi na ok. 6 aplikacji. Peeling stosuję 2-3 razy w miesiącu. Na początku robiłam go raz w tygodniu by pozbyć się wszystkiego co zalegało na skalpie. Teraz już tak często nie muszę go używać.

Składniki zawarte w peelingu trychologicznym takie jak ekstrakt z czystka i nasion czarnuszki działają antyoksydacyjnie, regulują przetłuszczanie skóry głowy, intensywnie oczyszczają, poprawiają wygląd włosów dodając im blasku i witalności. Natomiast ekstrakt z mięty działa oczyszczająco i łagodząco, pobudza krążenie krwi.


Podsumowując: jestem bardzo zadowolona z działania Trychologicznego peelingu Biovax`Czystek i czarnuszka`. Zauważyłam poprawę kondycji skóry głowy. Gdy tylko skóra zaczyna mnie swędzieć, włosy zbyt szybko przetłuszczają się, wtedy sięgam po ten kosmetyk i czuję natychmiastową ulgę. Włosy, które zwykle mam oklapnięte, są fajnie uniesione u nasady i zyskują na objętości. Polecam wypróbować, szczególnie jeżeli czasami sięgacie po suche szampony.



Stosujecie peelingi do skóry głowy?
 

3.5.19

Podsumowanie kwietnia| Nowości kosmetyczne| Avengers: Koniec Gry| Wielkanocny spacer i plany podróżnicze

Witam Was w maju! :)  Szczególnie witam nowych Obserwatorów, super, że jesteście.
Jak  spędzacie majówkę? Aktywnie czy domowo? Ja wczoraj razem z rodziną byłam w Kazimierzu Dolnym, na szczęście pogoda dopisała. Co raz częściej myślę o wakacjach i innych wiosenno-letnich podróżach. Oby tylko weekendy były ciepłe i słoneczne. Tematem przewodnim tegorocznych wycieczek będą ruiny zamków i pałaców. Chciałabym odwiedzić takie miejsca jak: Szydłów, Bodzentyn, Włostków, a poza tym Busko Zdrój, Lublin, Kraków, Opatów.

 W drugi dzień Świąt pojechaliśmy z Mężem do Rezerwatu Skałki Piekło nad Niekłaniem w woj. świętokrzyskim. Zdecydowanie lepiej spacerowało się nam, niż siedziało za stołem. A miejsce nas oczarowało. Zaledwie godzinę drogi od domu znaleźliśmy miejsce niezwykłe. Skałki ciągną się na długości ok kilometra i mają nawet 8 metrów wysokości. Świetne miejsce na spacer.


Czas na zakupy :D Na pewno wszystkie słyszałyście o promocji w Rossmannie na kolorówkę. Z tej promocji korzystam zawsze.


Najbardziej zależało mi na zakupie podkładu lub kremu BB. Po obejrzeniu kilku filmików na yt zdecydowałam się na zakup kremu BB z Bourjois. Jaśniejszy odcień jest odpowiedni dla mnie na teraz, a ten ciemniejszy, będzie w sam raz gdy się opalę. Kolejny produkt, który był często polecany do puder z Bell, który daje satynowe wykończenie. Jest świetny! Zadowolona jestem również z paletki cieni CandyBox z Lovely. Kupiłam również dwa korektory, bazę pod cienie Lovely i tusz do rzęs z Eveline.

Poza kolorowką kupiłam jeszcze kilka produktów do pielęgnacji. Nie mogło zabraknąć mojego ulubionego płynu micelarnego z Garniera, którego używam od kilku lat i jest dla mnie najlepszy. Do pielęgnacji twarzy kupiłam żel nawilżający z Isany. Dzięki jednej z Was przypomniałam sobie o olejku Alterra, którego kiedyś używałam do olejowania włosów, w tej roli spisuje się świetnie. Jeżeli już mówimy o powrotach, to po dość długim czasie ponownie kupiłam tonik antybakteryjny Ziaja Liście manuka. W łazience zawsze mam krem z pompką, gdy się spieszę wychodząc do pracy, lepiej sprawdza się takie opakowanie niż zakrętka, dlatego kupiłam krem z Bielendy. Jako dodatek do miesięcznika Zwierciadło była maska Vianek do włosów farbowanych. I na końcu został nowy zapach na wiosnę DKNY be Delicious Fresh Blossom, owocowo-kwiatowe połączenie- takie zapachy lubię najbardziej.


Ubolewam, że w kwietniu byłam tylko raz w kinie. Słaby był repertuar w tym miesiącu. Za to film na jaki poszłam, był najbardziej wyczekiwanym filmem przez zemnie w tym roku. Jestem fanką filmów o superbohaterach. Jako dziecko oglądałam z bratem bajki o Spidermanie czy Batmanie. Obejrzałam wszystkie filmy z Avengersami. A po ostatniej scenie z "Avengers: Wojna bez granic" zaczęłam odliczać dni do premiery "Avengers: Koniec gry". Film oczywiście bardzo mi się podobał, jednak jest kilka "ale", nie do końca spodobało mi się rozwiązanie z podróżami w czasie, postać Thora z jednej strony zabawna, ale czy takie wspomnienie pozostać widzom po tym superbohaterze? Nie chcę jednak spoilerować więcej, tym którzy jeszcze nie oglądali tego widowiska. Czy chodzicie na tego typu filmy? Czy Wasi mężczyźni oglądają filmy o superbohaterach?
Jeszcze o jednej premierze muszę wspomnieć, w kwietniu miał premierę 8 sezon "Gry o Tron". Dwa lata temu obejrzałam wszystkie odcinki w trakcie urlopu. Zaczynałam popołudniu, a kończyłam o 4 nad ranem, albo i później. Oglądacie?


W kwietniu udało mi się przeczytać dwie książki: pierwsza część trylogii Katarzyny Michalak pt. "Pisarka". Autorka w tej powieści zawarła dużo wątków biograficznych. Pisarka to opowieść o młodej dziewczynie, której los nie oszczędzał, rodzice jej nie szanowali, a jedyną osobą na której mogła polegać była babcia. "Pisarka" to także książka o przyjaźni i uczuciu, które zrodziło się miedzy dawnymi przyjaciółmi z podwórka Weronice i Wiktorze.
Kolejna książka to "Madame Pylinska i sekret Chopina", autorstwa Érica-Emmanuel Schmitta. Ta książka jest skierowana przede wszystkim do miłośników muzyki, szczególnie klasycznej i Chopina. Autor opisał w niej swoją przygodę z muzyką tego słynnego polskiego kompozytora, swoich lekcjach gry na fortepianie u Polki madame Pylińskiej. Éric-Emmanuel Schmitt należy do moich ulubionych pisarzy, mam najwięcej przeczytanych jego książek na swoim koncie, a także całkiem sporo książek w swojej biblioteczce.


Na zakończenie kilka informacji co znajdzie się na blogu w tym miesiącu. Zaplanowanych mam 9 postów. Najbliższy będzie dotyczyć peelinów do skóry głowy, czy trzeba je stosować? Tematem miesiąca będą rośliny w domu i jakie warto mieć u siebie. Pojawi się również post filmowy, z ulubionymi kosmetykami do włosów, a także wpis podróżniczy. Zapraszam do śledzenia mojego bloga.


A jak Wam minął kwiecień?
Czekam na wasze komentarze :)