13.12.20

Kosmetyki Eveline z kwasem glikolowym| tonik i serum| pierwsze wrażenie

Nawrot trądziku po trzydziestce, to nic fajnego. Myślałam, że ten rozdział zamknęłam kilka dobrych lat temu. Owszem pojawiały mi się pojedyncze krostki od czasu do czasu,ale takie wysypu to nie miałam od lat. Niestety ten stan utrzymywał się od ponad dwóch miesięcy. Ropne stany i podskórne krosty na brodzie, szyi, wokół nosa to była moja codzienność. A wszystko przez maseczki. W połowie września zaczęłam również w pracy je nosić. I wtedy właśnie zaczęły się pierwsze problemy. Wszystko co do tej pory sprawdzało się przy pojedynczych krostkach nie radziło sobie z tym wysypem. Kupowałam kolejne kosmetyki i nic. Przypadkowo trafiłam na informacje o toniku Eveline z kwasem glikolowym, zaskoczyły mnie prawie same pozytywne opinie na jego temat. Korzystając z promocji na black friday skusiłam się na wspomniany tonik i 2% serum. Dostępne jest również w wersji 5%, ale szczerze mówiąc trochę boję się stosować kwasy. Stwierdziłam, że to moja ostania deska ratunku.

Zanim jednak zdecydowałam się na zakup, zerknęłam do internetu by znaleźć informacje czym jest w ogóle ten kwas glikolowy. Otóż jest  to kwas, który należy do grupy kwasów owocowych (AHA), dzięki swojej prostej budowie chemicznej jest w stanie przenikać do najgłębszych warstw skóry. Kosmetyki z dodatkiem kwasu przeznaczone są do każdego typu cery. Posiada on właściwości złuszczające i odmładzające.

Eveline, Glycol Therapy, Tonik przeciw niedoskonałościom z 5% zawartością kwasów AHA

cena: 13-18 zł/ 100ml

Tonik znajduje się w plastikowej buteleczce z wygodnym zamknięciem. Dla mnie pachnie lekko alkoholem, ma oczywiście wodnistą konsystencję. Stosuje go raz dziennie, 4 razy w tygodniu. Jeżeli wieczorem nakładam serum z kwasem glikolowym, wtedy stosuje inny tonik. Tak jak już wspominałam boje kwasów i chociaż te produkty mają małe stężenie wolę być ostrożna.

Nieco mnie zaskoczyły te pozytywne opinie na temat tego toniku. Przeczytałam, że faktycznie pomaga w walce z niedoskonałościami i już po kilu dniach widać efekty. Głównym zadaniem tego typu kosmetyku jest przywrócenie pH skóry, plus delikatne nawilżenie i usunięcie ewentualnych ostatnich zanieczyszczeń. 

Na pierwsze efekty nie musiałam długo czekać, bo już po 4 dniach niedoskonałości zniknęły. Po raz pierwszy od dawna nie obudziłam się z ropnymi wykwitami, nawet te największe krostki stały się niewidoczne. Oczywiście skóra po zastosowaniu tego toniku jest odświeżona i czuć, ze otrzymała dużą dawkę nawilżenia, ale niestety jest też mały minus. Gdy przecierałam twarz wacikiem nasączonym produktem, w miejscach gdzie miałam największe stany zapalne czułam delikatne pieczenie. Nie było to bardzo niekomfortowe, ale ostrzegam osoby bardziej wrażliwe. Teraz gdy już skóra jest w lepszym stanie ten problem się nie pojawia.


Eveline, Glycol Therapy, Kuracja witaminowa rozświetlająca 2%
cena: ok. 20 zł/ 18 ml

Serum znajduje się w buteleczce wykonanej z ciemnego szkła z pipetą, jest koloru słomkowego i ma lekko wodnistą konsystencję. Nie pachnie zbyt przyjemne i chociaż wchłania się dosyć szybko, to twarz się później lekko lepi. Mimo tych niedogodności jego działanie je rekompensuje. Stosuję je dwa, trzy razy w tygodniu na noc. 

To co zauważyłam po pierwszych dwóch użyciach to wygładzona i bardziej miękka skóra. Rezultat jak po super peelingu. Z każdym kolejnym użyciem efekty są jeszcze lepsze. Makijaż nie dość, że lepiej się nakłada to i lepiej wygląda na skórze. Serum na pewno łagodzi również objawy trądziki. Widzę, że poprawił się wyrównał koloryt skóry. Liczę jeszcze, że serum pomoże mi w rozjaśnieniu przebarwień, których mam nie miało na buzi i szyi. 

Podsumowując: Oba kosmetyki w krótkim czasie wpłynęły na poprawę kondycji i wygląd mojej skóry. A jej widok wreszcie mnie nie przeraża. Zauważyłam również, że  pory są mniej widoczne, podobnie jak zaskórniki, których miałam mnóstwo na nosie i na które nie pomagały żadne plasterki itp. kosmetyki. Poza tym widzę, że skóra mniej się przetłuszcza. Pod koniec dnia często miałam mocno przetłuszczoną skórę, teraz jest lekko się tylko świeci. 
Po 2 tygodniach stosowania tego duetu zauważyłam tylko pozytywne efekty,  kuracji kwasem glikolowym służy mojej cerze, która ostatnio byłą w opłakanym stanie. Polecam!


 Znacie te kosmetyki?

10 komentarzy:

  1. Fajnie, że jesteś zadowolona :) Niestety, glikol piecze smarowany w miejscu podrażnień czy nawet najmniejszych rankach :) Mam jesz dużo toniku Pixi, pewnie wystarczy na pół roku, albo i dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę pamiętać o tym toniku. U mnie nawet klasyczne kwasy nie dawały tak szybko efektów. Jestem go ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio polubiłam się z kwasem glikolowym. Muszę wypróbować te produkty bo jeszcze ich nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że kuracja przynosi efekty. Trafiłaś z produktami do swojej cery. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie się nie sprawdzi, bo mam trochę "stanów zapalnych" :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak wiesz mam serum ze stężeniem 5% i również momentalnie poprawiło stan mojej cery! Na pewno będę do niego wracać, może sprawdzę też i Twoje serum :) Ciekawe czy bardzo się różnią.. Ja wolę raczej mocniejsze sera, bo te z małymi stężaniami (np. w serum miya, które niedawno skończyłam) nie dają u mnie rady :D

    OdpowiedzUsuń
  7. raczej nie kuszą mnie te kosmetyki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam ich, ale będę miała je na uwadze i z chęcią skorzystam, jeśli znów na mojej twarzy pojawią się paskudztwa (spowodowane - podobnie jak u Ciebie - dłuższym noszeniem maseczek).

    OdpowiedzUsuń
  9. Dużo słyszałam o nich. Myślę że nadejdzie czas u mnie na te produkty

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 PRZY KUBKU HERBATY , Blogger