17.10.19

Maski oczyszczające| Evree, Bielenda, Ziaja, Himalaya


Maski oczyszczające obok masek nawilżających są kosmetykami, po które sięgam najczęściej. Ich głównym zadaniem jest usuwanie nadmiaru sebum, pomoc w walce ze zmianami trądzikowymi i zaskórnikami. Mimo przekroczenia trzydziestki ciągle borykam się z trądzikiem, szczególnie te problemy nasilają się w czasie miesiączki, albo gdy zjem zbyt ostre potrawy, lub bardzo słodkie.

Tych czterech produktów dotyczy ten post:

Himalaya Herbals, Purifying Mud Pack Oily Skin (Oczyszczająca maska błotna do cery tłustej)
 cena: ok. 12 zł/75 ml
Evree, Black Rose, Detoksykująca czarna maska do twarzy skóra mieszana i tłusta
 cena: ok. 15 zł/ 75 ml
Bielenda, Carbo Detox, Oczyszczająca maska węglowa do cery mieszanej i tłustej
 cena: ok. 2,5 zł/ 8 ml
Ziaja, Oczyszczanie - Liście Manuka, Pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom
 cena: ok. 9zł/ 75 ml

Opakowanie, zapach, wydajność
Trzy z czterech opisywanych produktów znajdują się w miękkich plastikowych tubkach zamykanych na "klik". W prosty i łatwy sposób można wydostać produkt z opakowania, natomiast maska Bielenda znajduje się w jednorazowej saszetce. Do nakładania masek Himalaya, Evree i Bielenda przyda się pędzelek, bo bardzo brudzą. Maska Ziaja ma konsystencję, jak sama nazwa wskazuje, gęstej pasty. Maska Evree intensywnie pachnie różami, Ziaja mentolem, Bielenda (o dziwo) gruszkami, a zapach maski Himalaya jest ciężki do określenia, lekko perfumowany, trochę pachnie ziemią. Wszystkie produkty są tak samo wydajne. Lubię nakładać grubszą warstwę, bo nie wysychają tak szybko i łatwiej jest je wtedy zmyć. A to właśnie ich zmycie jest najbardziej problematyczne.


Skład, działanie
Maska Evree zawiera węgiel z japońskiego drzewa ubame, który ma właściwości detoksykujące, usuwa nadmiar sebum oraz oczyszcza cerę. Ekstrakt z róży damasceńskiej działa łagodząco i nawilżająco, natomiast kaolin reguluje również wydzielanie sebum i działa ściągająco na pory.
Maska Ziaja zawiera ekstrakt z liści manuka o działaniu antybakteryjnym, zieloną glinkę, która ma właściwości normalizująco-ściągające.
Maska Bielenda zawiera w składzie aktywny węgiel działający antybakteryjnie, oczyszczająco i ściągająco, posiada również zdolność głębokiego oczyszczania skóry. Zielona glinka posiada właściwości ściągające, dezynfekujące i gojące.
Maska Himalaya zawiera ziemię fulerską, która głęboko oczyszcza skórę i daje uczucie przyjemnego chłodu, orzech włoski usuwa martwy naskórek, a glinka mineralna łagodzi podrażnienia i i poprawia mikrokrążenie.

 Cztery różne produkty i cztery różne działania, chociaż wszystkie oczywiście mają przede wszystkim pomagać mi w oczyszczaniu cery i pozbyciu się niedoskonałości. Zacznę od maseczki z Bielendy Carbo Detox, którą jeszcze przed chwilą miałam na twarzy. Zawsze po użyciu tego produktu zaraz po zmyciu czuję bardzo napiętą i lekko przesuszoną skórę. Konieczne jest przetarcie twarzy tonikiem i aplikacja kremu nawilżającego. Najbardziej lubię tę maseczkę za to, że spektakularnie zwęża pory, jak żadna inna. Niedoskonałości są widocznie mniejsze, a zaczerwienienia są prawie niewidoczne. Lubię do niej wracać, bo jest naprawdę skuteczna w działaniu.
Kolejna maseczka to oczyszczająca maska błotna Himalaya, która jest moim faworytem w tym zestawieniu. Lubię ją bo nie przesusza mojej cery tak jak, np ta z Bielendy, już po jednym zastosowaniu wysusza wszystkie wypryski, stany zapalne. Żebym nie wiem jaką masakrę miała na twarzy, po zastosowaniu maski błotnej wszystko pięknie się goi, a następnego dnia praktycznie nie ma śladu po nieprzyjaciołach, dodatkowo cera jest przez kilka dni zmatowiona. Maska bardzo fajnie też rozjaśnia przebarwienia na skórze
Maseczka Evree Black Rose jest delikatniejsza w działaniu od produktu Himalaya. Idealna dla wrażliwszych typów skóry. Ta maska jest świetnym połączeniem kosmetyku, który jednocześnie nawilża i oczyszcza. Po jej zastosowaniu moja skóra jest dobrze oczyszczona, pory są zwężone, cera jest promienna i miękka w dotyku, a nadmiar sebum jest zredukowany.
Ostatnim omawianym produktem jest pasta liście manuka Ziaja, która lepiej się sprawdza jako peeling, niż jako maska. Drobinki zawarte w paście mimo, że są duże nie są bardzo ostre. Dzięki temu kosmetykowi w łatwy sposób pozbywam się martwego naskórka. Jest to produkt, którego używam najdłużej, co nie znaczy, że najlepszy.

Były plusy, ale znajdzie się też jakiś minus. Niestety czasem te maski powodują u mnie pieczenie skóry, a wtedy też pojawiają się zaczerwienienia na policzkach i czole. Nie polecam przed aplikacją, którejś z tych maseczek, robić peelingu twarzy, bo może potem zaboleć. Jeżeli położę maski zbyt blisko oczu, ich"opary" je podrażniają. Warto zachować szczególną ostrożność przy aplikacji tych kosmetyków.


Podsumowując: Trzy z czterech zaprezentowanych produktów najlepiej radzą sobie z oczyszczaniem i walką z niedoskonałościami, są to Bielenda, Himalaya i Evree. Najłatwiej dostępną jest maska Carbo Detox, która jest w każdej większej drogerii. Dobrze działa niestety też mocno przesusza skórę. Maseczka błotna radzi najlepiej nawet z największymi niedoskonałościami. Natomiast produkt Evree jest idealny do codziennej pielęgnacji, a dokładniej do regularnego oczyszczania raz w tygodniu. Na koniec pasta Ziaja, która przez wiele lat świetnie zastępowała mi peeling do twarzy.


Miałyście, którąś z tych masek? 
Po jakie maski sięgacie najczęściej?




 

11 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za polecenie, na coś się skuszę, chyba na maseczkę błotną :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam tą z Bielendy, u mnie tak średnio się spisała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo sporo tych produktów miałam. Pastę Ziaja lubiłam kiedyś i wiele opakowań się u mnie jej przewinęło. Ale faktycznie była fajniejsza jako peeling :) Bielende kiedyś też bardzo lubiłam, miałam kilka opakowań ich, ciekawe jak teraz by się u mnie sprawdziły - dawno jej nie miałam. Co do Evree zgadzam się w 100% jest genialna jeśli chodzi o połączenie i nawilżenia i oczyszczenia :D Himalaya mnie natomiast bardzo zainteresowałaś, kiedyś wiele osób polecało chyba wersję z ogórkiem, a o tej w sumie nie słyszałam. Muszę przyjrzeć się jej bliżej w Hebe, tam chyba będzie dostępna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zainteresowała mnie maska błotna Himalaya 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam kilka opakowań Ziai to był mój zdecydowany ulubieniec w kategorii peelingów do twarzy, jako maska nie bardzo dawał radę. Później jednak odkryłam peeling Vianka, który zdeklasował Ziaję 😉 I więcej nie wróciłam do tego produktu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety po większości takich maseczek mam przesuszoną i sciagnietą skórę, więc bardzo rzadko po nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za rekomendację :) Na pewno na którąś z nich się skusze przy najbliższych zakupach:)
    Może wspólna obserwacja?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam pastę Ziai i była super, na pewno kiedyś do niej wrócę. Znam również maseczkę z Bielendy i właśnie ta węglowa wersja sprawdziła się u mnie najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Maseczkę Himalaya Herbals używałam i bardzo bardzo się z nią polubiłam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam taką czarną maskę, ale jeszcze jej nie wypróbowałam ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 PRZY KUBKU HERBATY , Blogger