Rok 2020 obfitował dla mnie w odkrycia kosmetyczne. Siedzenie w domu sprzyjało na pewno testom nowości kosmetycznych. O większości z nich pisałam już na blogu, więc nie będzie to odkrywczy post, ale podsumowujący ubiegły rok. Zastanawiałam się nad wpisem, w którym zebrałabym wszystkie kosmetyki z różnych kategorii, ale okazało się, że większość i tak to te do pielęgnacji twarzy. Dlatego postanowiłam skupić się tylko na nich. I tak głównie interesuję się właśnie produktami z tej grupy.
Zacznę od trzech kosmetyków, które zachwyciły mnie najbardziej swoim działaniem.
Już wielokrotnie wspominałam o płynie micelarnym Soraya z serii Naturalnie. Przypadkowy zakup okazał się strzałem w 10. Okazuje się, że tani kosmetyk może mieć dobry skład, być łatwo dostępny i bardzo skuteczny. Płyn szybko rozpuszcza makijaż, ma delikatny zapach i jest wydajny. KLIK
Kolejny produkt to również marka Soraya, ale tym razem seria Plante, mowa o piance roślinnej do mycia twarzy. Używałam również żelu, ale to pianka mnie zachwyciła, nie tylko działaniem, ale ogólnie forma. Myślałam, że pianka okaże się zbyt słaby by usunąć nawet resztki makijażu. Na szczęście pomyliłam się. W trakcie mycia twarzy żelem, muszę włożyć w to więcej wysiłku, stosując piankę wystarczy delikatny masaż by dobrze oczyścić twarz. KLIK
Kosmetyki z serii Lirene Natura intrygowały mnie od samego początku, gdy tylko pojawiły się na drogeryjnych półkach. Pierwszym kosmetykiem, po który sięgnęłam był Eco Peeling- Maska 2w1 Wygładzająca. To nie była miłość od pierwszego użycia. Ale przyszła wraz z kolejnym zastosowaniem. Skóra po zastosowaniu tego kosmetyku niesamowicie miękka, gładka, nawilżona, ale przede wszystkim dobrze oczyszczona. Peeling jest delikatny, ale skuteczny. KLIK
O kosmetykach Bandi jeszcze nie pisałam na blogu, zbieram się do zbiorczego postu. Obecnie stosuję kilka produktów tej marki i właściwie jestem ze wszystkich zadowolona. A przygodę z Bandi zaczęłam od stosowania Bio-esencji naprawczej. Ten produkt przyczynił się do poprawy kondycji mojej cery. Miałam w tym roku taki mega dobry czas, w którym moja skóra była w stanie idealnym, wtedy właśnie wprowadziłam do swojej pielęgnacji kosmetyki Bandi i Lirene Natura i byłam bardzo sumienna w ich stosowaniu. Chociaż to tylko esencja to ma ona silne właściwości nawilżające, fajnie podbija działanie kremów. Cera po jej zastosowaniu jest ukojona, dlatego zawsze stosuję ją po wcześniejszym zastosowaniu maseczek oczyszczających, czy peelingu.
Tonik glikolowy z Eveline to jedno z moich ostatnich kosmetycznych odkryć z 2020 roku. Uratował moją cerę. Po tym jak cieszyłam się idealną cerą, przyszedł kryzys. Głównie spowodowany noszeniem maseczek. Okropnie mnie wysypało, miałam na twarzy bolące krosty. testowałam wówczas wiele kosmetyków, ale dopiero ten tonik sprawił, że stany zapalne zaczęły się błyskawicznie goić, a nowe pojawiały się co raz rzadziej. Po dwóch miesiącach stosowania ( w połączeniu z serum z tej samej linii) znów cieszę się gładką cerą. KLIK
Znów kosmetyk marki Bandi, tym razem krem pod oczy z serii Care Anti Aging. Lekki krem o właściwościach przeciwzmarszczowych. Szybko się wchłania i faktycznie wyraźnie zredukował zmarszczki mimiczne, które miałam dość głębokie na dolnych powiekach. Rozjaśnił też cienie pod oczami. A opakowanie jest po prostu fantastyczne.
Tołpa i regenerująca całonocna maska witalizująca to jest mistrzostwo! Największy hit ubiegłego roku. Żadna maska na blogu napisałam "Cienka warstwa tego "mazidła" nałożona na noc wystarczy by zadziały się cuda." Skóra po zastosowaniu tej maski jest niesamowicie odżywiona, mega nawilżona i jędrna. KLIK
O całonocnej masce na usta marki Laneige pisałam kilka dni temu. Pisałam w nim, że to najlpeszy kosmetyk do pielęgnacji ust jaki miałam, super regeneruje i zabezpiecza usta przed negatywnym wpływem warunków meteorologicznych. KLIK
I ponownie kosmetyk z serii Lirene Natura, czyli mój ulubiony krem na noc wygładzająco-nawilżający. Lubię go za różany zapach, lekką nietłustą konsystencję i oczywiście za działanie. Moja skóra chłonie go jak gąbka. Skóra po jego zastosowaniu jest naprawdę wygładzona i bardzo miła w dotyku. Właściwie odkąd używam kosmetyków Bandi i Lirene Natura skończyły się moje problemy z przesuszoną skórą. KLIK
Jeszcze na koniec kilka słów o ulubionych maskach w płachcie marki Dr. Mola. Niestety mało znane i trudno dostępne. Kiedyś można było je kupić w prawie każdym Rossmannie, ale niestety zniknęły :( Nie miałam lepiej wyciętych i wyprofilowanych masek tego typu. Chociaż mają różne właściwości to działają na moją skórę bardzo podobnie. Nawilżają i odżywiają cerę, przy okazji wyrównując jej koloryt.
Jakie kosmetyki odkryłyście w 2020 roku? Co okazało się mega hitem?