Przez kilka ostatnich dni robiłam generalne porządki w mojej garderobie. Powinnam była to zrobić już w ubiegłe wakacje. Jednak miałam ciągle nadzieje, że uda mi się schudnąć ;) Co prawda jest mnie nieco mniej, ale na pewno już nie wrócę do rozmiaru 34/ 36. Pozbyłam się wszystkiego w rozmiarze xs i
s, a także ubrań których nie miałam na sobie przez ostatnie dwa lata.I to jest moja główna zasada, którą kieruję się przy wszelkich porządkach w szafie. Jeżeli nie miałam na sobie danej rzeczy przez te kilkanaście miesięcy to znaczy, że coś mi w niej przeszkadza, źle leży, albo już mi się nie podoba.
W sumie pozbyłam się dwóch wypchanych po brzegi niebieskich toreb Ikea ubrań. Dałam im drugie życie, bo trafiły w większości do córki koleżanki. Ta dziewczyna nie
znosi zakupów ubraniowych więc to, że prosto do jej rąk trafiło jednorazowo tyle ciuchów podobno bardzo ją ucieszyło, przynajmniej tak przekazała mi to koleżanka. Część ubrań zaniosłam również
do kontenera na odzież.
Lubię ubrania i lubię je kupować. Nie będę tego ukrywać. Wiem, że takie podejście i chwalenie się tym może u kogoś wywołać oburzenie, bo w końcu panuje moda na minimalizm i na szafy kapsułowe. A ja z premedytacją chwale się tym, że mam szafę pełna ubrań i mam się w co ubrać, o dziwo!
Od wielu lat czuję presje, że powinnam zrezygnować z kupowania ciuchów, ewentualnie
kupować w sh, że przyczyniam się do zaśmiecania Ziemi itp. Dlatego
podjęłam się wielu prób zmiany podejścia do rzeczy, które noszę. I
zawsze kończyło się frustracją i totalną klapą.
Może się wydawać, że skoro mam szafę pełna ubrań, pewnie kupuje, co popadnie. Otóż nie. Wbrew pozorom robię zakupy z głowa.
Zasady, którymi się kieruję:
1. Skład przede wszystkim. Kiedyś miałam zbyt wiele ubrać z poliestru, w których czułam się jakbym nosiła worek foliowy. Obecnie stawiam przede wszystkim na naturalne materiały jak bawełna. Mam również wiele koszul i bluzek wykonanych z wiskozy. O tym materiale nie można powiedzieć, że jest naturalny, choć jest wytworzony z naturalnych składników. Mimo wszystko ubrania wykonane z wiskozy fajne układają się na ciele, a sama tkanina jest materiałem przewiewnym i skora może w nim oddychać.
2. Jedna rzecz musi pasować do kilku zestawów.
3. Nie kupuję jednorazowych ubrań np. na szczególne okazje. Dotyczy do głownie weselnych sukienek. W tego typu uroczystościach uczestniczę średnio raz w roku, a typowo weselnych kreacji nie miałam bym gdzie później nosić. Kiedyś właśnie koleżanka mi wygarnęła, że moje weselne kreacje są zbyt skromne, jak na takie uroczystości. Tylko, że ja mogę później taką sukienkę założy ponownie na komunię, chrzciny czy inną uroczystość rodziną, a ona sama przyznała, że jej ciuchy wiszą w szafie i często to jednorazowy zakup.
4. Czekam na wyprzedaże. Nie lubię przepłacać i wole poczekać, aż pojawią się promocje i wyprzedaże w sklepach. Nie są mi straszne długie kolejki do przymierzalni czy wertowanie kilometrów wieszaków w poszukiwaniu jakichś perełek wyprzedażowych.
5. Nie podążam ślepo za modą. Jestem świadoma wad i zalet swojej figury, a także tego gdzie pracuje i jaki styl życia prowadzę. Dlatego choć modne są wszelkiego typu crop topy, bluzy, te ubrania nie są dla mnie. Podobnie jeansy z wielkimi dziurami. Zawsze wybieram z bieżących trendów coś dla siebie, ale to co najbardziej pasuje do mnie i mojego trybu życia.
Przyznaję się, kiedyś moja szafa i zakupy wyglądały inaczej. Kupowałam ubrania pod wpływem impulsu,
mniejsze bo może schudnę, bardzo niska cena to trzeba wziąć.
Największe pozytywne zmiany zaszły w moim myśleniu i podejściu do zakupów po przeczytaniu
książka Kasi Tusk "Elementarz Stylu". Treści w niej zawarte i cenne wskazówki pomogły mi
stworzyć podstawy dobrze dobranej garderoby. Wtedy faktycznie miałam minimalistyczną szafę, bo pozbyłam się wszystkich poliestrów, źle skrojonych ubrań i takich które totalnie do mnie nie pasowały,a kupiłam bo była wyprzedaż. Gdy skompletowałam podstawę w stonowanych i pasujących do siebie kolorach i wzorach, a w rzeczywistości kupiłam jakieś 80% rzeczy, które można zobaczyć na zdjęciach w książce, uzupełniłam garderobę o ciuchy, które odpowiadają moim preferencjom (głownie ubrania w kwieciste wzory).
Widzę, że mój styl ciągle ewoluuje. Ja się zmieniam i to co nosze również się zmienia. W sumie można powiedzieć w takim przypadku, że nie mam swojego stylu ;) To co jest charakterystyczne dla mnie, co widzą znajomi i z czym im się kojarzę, to kolory, kwieciste materiały i paski. Tego w mojej szafie nigdy nie brakuje. A gdy ubiorę się na czarno dostaję pytania czy coś się stało.
Często to, co mam na sobie oddaje mój nastrój. Dlatego często rano szykując się do pracy zmieniam decyzję dotyczących stroju. Wstaję lewą noga i wtedy idą w ruch ubrania w ciemniejszych kolorach i odwrotnie. Pandemia również przyczyniła się do tego co aktualnie nosze i do zmiany mojego "stylu", bo częściej sięgam bo wygodne bluzy i sportowe buty, a dużo rzadziej nosze sukienki i dopasowane rzeczy.
Ciekawa jestem jakie Wy macie podejscie do ubrań i czy lubicie zakupy odzieżowe.