Przez ostatnie dwa lata w codziennym makijażu używałam kremu BB z Borjouis. Jednak zaczęło mnie drażnić, to że więcej kosmetyku niż na mojej twarzy zaczęło zostawać na maseczce. Nie wyglądało to estetycznie. Dlatego wyruszyłam na poszukiwania czegoś nowego. Akurat było wtedy głośno o nowych naturalnych podkładach takich marek jak Lirene, Soraya i Bielenda. Po przyjrzeniu się im w drogerii zdecydowałam się na zakup fluidu Lirene Natura.
ECO PODKŁAD MINERALNY ROZŚWIETLAJĄCY
Podkład Lirene to produkt wegański, zawierający 98% składników pochodzenia naturalnego. Również tubka jest eko, gdyż została zrobiona w 90% z trzciny cukrowej, przy której produkcji powstaje mniej groźnego dwutlenku węgla. Fluid dostępny jest w 5 odcieniach. Najjaśniejszy to kolor 310 Vanilia, który właśnie stosuje w codziennym makijażu.
Podkład ma dosyć wodnistą konsystencję, dzięki czemu szybko i łatwo rozprowadza się po skórze. Ma przyjemny, choć intensywny zapach. Wyczuwam go tylko przy nakładaniu.
Kolor 310 Vanilia jest idealne dopasowanym odcieniem do mojej karnacji. Zawiera zarówno tony beżowe, jak i żółte. Chociaż w palecie barw jest to najjaśniejszy kolor, nie będzie on odpowiedni dla osób z bardzo jasną cerą. Poza tym podkład w ciągu dnia delikatnie ciemnieje na skórze.
Już po pierwszym nałożeniu fluidu zachwyciłam się tym, jak on wygląda dobrze na mojej skórze. Wygładził ją i wyrównał koloryt, zakrył drobne niedoskonałości. Cera po przypudrowaniu była delikatnie rozświetlona, co daje efekt zdrowej i zadbanej skóry. Po kilku godzinach noszenia maseczki ubytki w podkładzie były prawie niewidoczne. Jak dla mnie mega pozytywne zaskoczenie. Jednak po kilku dniach zaczęło pojawiać się co raz więcej wyprysków. A i tak skóra był w złym stanie od noszenia maseczki. Tym razem nieprzyjaciele zaczęli pojawiać się dodatkowo na skroniach i czole. Z bólem serca odstawiłam podkład. Stosowałam go tylko okazjonalnie, bo daje świetny efekt, co zauważyli też inni. W międzyczasie zaczęłam stosować kosmetyki z kwasem glikolowym. Gdy już wyleczyłam wszystkie stany zapalne, zrobiłam kolejne podejście do eco podkładu Lirene. Stosuje go właściwie codziennie od ponad 2 tygodni i na razie jest dobrze, nieprzyjaciół brak.
Podsumowując: Testowałam wiele różnych podkładów i kremów BB/CC i nie przypominam sobie, żeby jakiś mnie tak zachwycił. Idealnie dopasowany kolor, na skórze wygląda bardzo naturalnie, wręcz wtapia się w moją cerę, ukrywając rozszerzone pory i drobne niedoskonałości. Niestety może też zapychać, co i mnie spotkało na początku jego stosowania. Na pewno nie jest to kosmetyk dla osób lubiących matowe wykończenie podkładu, bo po kilku godzinach efekt rozświetleni jest bardzo widoczny. Jest na tyle trwały, że nie znika pod maseczką.