27.3.20

Temat miesiąca: 5 Zalet gier planszowych

Temat miesiąca: 5 Zalet gier planszowych
W normalnych okolicznościach zaczęłabym ten post od słów w stylu "weekend to idealny czas, by spotkać się ze znajomymi i zagrać w planszówki.". Jak to zwykle bywa, życie pisze własne scenariusze. Obecnie spotkania ze znajomymi są nielegalne. Na szczęście oferta gier dostępnych na rynku jest na tyle bogata, że można coś wybrać, by zagrać np. w duecie.

Częstomówi się o zaletach gier planszowych w kontekście dzieci. Jednak od kilku lat utrzymuje sie ogromne zainteresowanie grami również dla dorosłych. Imprezy przy planszówkach* już nikogo nie dziwią.  Dlatego skupię się na ogólnych zaletach gier, nie tylko pod kątem rozwoju dziecka.
(*mam na myśli wszystkiego rodzaju gry, utarło się już w społeczeństwie, że planszówki to nie tylko gry z tradycyjnymi planszami, ale i różnego rodzaju elementami, klockami itp.)



5 najważniejszych zalet gier planszowych

 Ćwiczenie umysłu
Gry to nie tylko rozrywka, ale idealny sposób, by ćwiczyć umysł, rozwijać zdolności poznawcze, spostrzegawczość i polepszać pamięć. Grając w np. gry strategiczne łatwiej i szybciej będziemy mogli rozwiązywać problemy. Ćwiczenie pamięci szczególnie ważne jest u osób starszych, dlatego zachęcam Was do znalezienia takich gier, w które będziecie mogli zagrać z dziadkami. Mojej Babci bardzo spodobała się gra "5 Sekund". Była bardzo przeciwna wzięciu udział w rozgrywce, a okazało się, że sprawiło jej to najwięcej radości.

Relaks 
Dobrze po całym tygodniu spędzonym w stresie spowodowanym np. pracą w gronie bliskich i tak po prostu się zrelaksować przy jakiejś grze. Gry są bardzo angażujące, nie da się myśleć o niczym innym. A jeżeli uda nam się wygrać, to już w ogóle super! Wreszcie jakiś sukces ;) W trakcie gry odpoczywają również nasze oczy. Każdy jest świadomy ile godzin dziennie spędzamy patrząc w ekrany komputerów, telefonów czy telewizorów.  Światło niebieskie uszkadza oczy.

Nawiązywanie bliższych więzi
Gry są świetnym sposobem na przełamanie pierwszych lodów. Gdy spotyka się kilka osób i nie wszyscy się znają, dzięki grze ludzie szybko się integrują. W takiej sytuacji byliśmy w Sylwestra, gdzie znaliśmy tylko gospodarzy. Graliśmy wtedy w "Czółko". Wszyscy uśmialiśmy się niesamowicie.
Inną grą, która naprawdę pomaga w nawiązaniu bliższych więzi i lepszym poznaniu bliskich jest "EgoFamili". Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na swój temat. Wg rodziny jestem osobą, która robi najlepsze zdjęcia, zawsze się spóźnia i najwięcej czasu spędza na zakupach.

Zdrowa rywalizacja
W grach planszowych nie zawsze chodzi o wygraną, najczęściej chodzi po prostu o dobrą zabawę, pozytywne emocje. Liczy się pokonywanie przeszkód i wyzwań, jakie stawia przed nami gra. Nie tylko dzieci, ale i dorośli w trakcie rozgrywek uczą się zasad fair play, zdrowej rywalizacji i pracy w grupie.

Różnorodność
Poza dobrze znanym nam grom jak chińczyk, karciane, szachy czy warcaby na rynku dostępnych jest mnóstwo gier różnego rodzaju, dzięki czemu każdy może znaleźć coś dla siebie. Gry rodzinne, dla dzieci, towarzyskie, imprezowe, jest tego tak wiele. Gry pozwalają nam też chociaż przez chwilę stać się średniowiecznym królem, detektywem, biznesmena, czy ulubioną postacią z filmu. Możemy ryzykować i nie ponosić konsekwencji (nie licząc przegranej rozgrywki). Ich ceny są bardzo zróżnicowane. Zaczynają się już od kilku złoty. Można przecież pograć np. w statki, państwa i miasta, czy kalambury. Do tych gier potrzeba tylko kartek papieru i długopisów/ mazaków.
"Dzięki" ogólnokrajowej kwarantannie razem z Mężem odkryliśmy na nowo grę w statki i "Memory", które dostałam w dzieciństwie, gra ma około 22 lat ;) Może i Wy macie takie skarby, gdzieś pochowane.

Gry planszowe to również świetny pomysł na prezent. Od mojego Brata w prezencie ślubnym dostaliśmy "Gierki Małżeńskie". Gra jest rewelacyjna, mamy już za sobą wiele rozgrywek. Świetna na imprezę, ale i do gry tylko we dwoje. Jedna z kategorii to kalambury, te karty wykorzystujemy też oddzielnie, gdy akurat nie gramy z innymi parami.


Lubicie gry planszowe? 
Jakie są Wasze ulubione?

19.3.20

The Ordinary| Caffeine Solution 5% + EGCG| Serum pod oczy z kofeiną i zieloną herbatą

The Ordinary| Caffeine Solution 5% + EGCG| Serum pod oczy z kofeiną i zieloną herbatą
O tym jak ważna jest pielęgnacja skóry wokół oczu pisałam już na blogu. Otaczam ją szczególną troską, a nawilżenie musi być naprawdę konkretne. Niestety miewam dość często cienie pod oczami oraz głębokie zmarszczki już od wczesnych lat młodości.
Tuż przed końcem roku skorzystałam z promocji w Douglasie i postanowiłam kupić kosmetyki zyskującej na popularności firmy The Ordinary. Skusiłam się na kofeinowe serum pod oczy. Czytałam o tym produkcie wiele pozytywnych opinii oraz o pozytywnym działaniu kofeiny na skórę wokół oczu. Badania  wykazały, że regularne stosowanie kofeiny pobudza mikrokrążenie skórne oraz obkurcza naczynia krwionośne.
Również cena zachęca do wypróbowania tego specyfiku, ok. 32 zł.

Serum kofeinowe znajduje się w buteleczce z ciemnego szkła. Dodatkowo serum znajdowało się w kartoniku. Aplikujemy je za pomocą pipety znajdującej się w zakrętce. Ma ono konsystencję lekko żelową i jest w kolorze słomkowym. Szybko się wchłania, nie ma zapachu. Nie podrażniło oczu, ani skóry. Jest też mega wydajne.

Według informacji, które znalazłam na temat kofeinowego serum, głównym zadanie tego kosmetyku jest zmniejszenie obrzęku i cieni pod oczami oraz ma ono nawilżać i ujędrniać skórę wokół oczu. 


 Serum stosuję od ponad dwóch miesięcy z różną częstotliwością. Początkowo dwa- trzy- razy w tygodniu. Nawet przy tak rzadkim stosowaniu po kilkunastu dniach zauważyłam pierwsze efekty. Cienie stały się dużo jaśniejsze (niemal niewidoczne), skóra zdecydowanie jędrniejsza, nawet te głębokie zmarszczki stały się płytsze. Efekty naprawdę zadowalające.
Istotne jest, że serum nie zastępuje kremu pod oczy, wręcz wymagane jest by stosować w duecie z kremem.
Nie wiem czy  to z powodu wiosennego przesilenia, ale na przełomie lutego i marca stan mojej skóry znacznie się pogorszył, a z dnia na dzień pojawiły się gigantyczne cienie pod oczami, których nie byłam w stanie przykryć korektorem.
Z tego powodu zaczęłam już regularnie stosować serum The Ordinary. Niestety pojawił się inny problem, z którym borykam się jeszcze teraz. Prawdopodobnie serum potwornie wysuszyło mi skórę pod oczami.  Takiej pustyni nie miałam od lat. Nie wiem co się stało, może przedawkowałam? Stosowałam raz dziennie, zawsze na noc i zawsze z kremem. Nie pojawiły się też w mojej codziennej, żadne inne nowe kosmetyki. Co zawiniło? Może Wy wiecie?

W tej chwili mam mieszane uczucia, ani nie polecę serum kofeinowego, ani nie będę odradzać jego zakupu.
Obecnie odstawił serum i nawilżam skórę, piję dużo wody itp. Liczę na szybki powrót do normalności ;)



Znacie kofeinowe serum pod oczy?



16.3.20

Czym pachnie przedwiośnie? Woda perfumowana My Burberry

Czym pachnie przedwiośnie? Woda perfumowana My Burberry
Ciężko jest teraz obserwować pierwsze oznaki wiosny siedząc w domu. Za to gdy skończy się ten trudny dla nas czas, docenimy jeszcze bardziej piękno otaczającego nas świata.

Historia zapachu My Burberry ma swój początek w 2014 roku. Inspiracją do jego powstania był londyński ogród skąpany w letnim deszczu. Flakon perfum nawiązuje do legendarnego prochowca tej znanej brytyjskiej marki. Buteleczka została ozdobiona wstążką w kolorze miodowym. Z tego samego materiału szyte są elegancki beżowy prochowiec. Materiał to gabardyna, została wynaleziona pod koniec XIX wieku przez Thomasa Burberry'ego. Zamknięcie przypomina guzik od kultowego płaszcza.

 Nuty zapachowe:
Nuta głowy: pachnący groszek, olejek bergamotki, mandarynka, grejpfrut
Nuta serca: frezja, olejek z geranium, pigwa, brzoskwinia
Nuta bazy: olejek różany, olejek z paczuli, piżmo


My Burberry to zapach elegancki i ponadczasowy. Ma w sobie coś, co kojarzy mi się z luksusem. Chociaż jest to kompozycja kwiatowo-owocowa nie należy do lekkich zapachów.  Według mnie jest to zapach dla młodych kobiet, idealny na dzień i do pracy. Dzięki niemu można poczuć się szykownie i stylowo. 
Zapach nie jest dla mnie oczywisty, ciężko jest mi wyłonić jakieś konkretne nuty. Przez to jest też dla mnie trochę tajemniczy. Takie właśnie wrażenie odniosłam, gdy po raz pierwszy trzymałam flakon w dłoni i poznawał zapach My Burberry.
A co z trwałością? Na początku zapach jest bardzo intensywny, nieco duszny, z każdą godziną staje się mniej intensywny i bardziej otulający. Po powrocie z pracy czuję go jeszcze na ubraniu i skórze. Mogłoby być trochę lepiej. Nie jest to też zapach z ogonem. 




Jakich aktualnie używacie perfum?



9.3.20

Filmy i seriale o kobietach i dla kobiet

Filmy i seriale o kobietach i dla kobiet
W ubiegłym roku z okazji Dnia Kobiet na blogu pojawił się tekst pt. "Jestem kobietą- a jaka jest Twoja super moc?". Jeśli jeszcze nie czytałyście zachęcam do nadrobienia zaległości, post znajdziecie tutaj KLIK. Natomiast w tym roku, z okazji naszego święta przygotowałam zestawienie filmów i seriach o silnych kobietach, które potrafią się wspierać w najtrudniejszych momentach, które pokazują, że powinnyśmy wychodzić ze schematów, a także o kobietach które są zaborcze potrafią krzywdzić siebie oraz innych. Cóż ... ile kobiet tyle charakterów. Pewne jest to, że nie można się z nami nudzić.

FILMY

UŚMIECH MONY LIZY

Kalifornia, rok 1953. Młoda nauczycielka Katherine Watson rozpoczyna pracę w elitarnej szkole dla dziewcząt. Jest przekonana, że spotka ambitne dziewczyny, które wykorzystają swoją szansę na rozwój i samostanowieniu o sobie. Niestety, okazuje się, że dziewczęta marzą tylko o tym by wyjść za mąż. Uważają, że obrączka na palcu jest ważniejszy niż wykształcenie.
Katherine pomimo braku akceptacji otoczenia uczy dziewczęta jak niezależnie myśleć i namawia je by odnalazły swoją drogę w życiu.


"Uśmiech Mony Lizy" to piękny i mądry film z gwiazdorską obsadą. Pierwszy raz obejrzałam go jako nastolatka i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Spodobały mi się w nim dwie rzeczy: główne przesłanie wynikające z filmu, czyli że kobieta nie jest dodatkiem do mężczyzny, powinna być samodzielna i mieć własne zdanie oraz zafascynowała mnie historia sztuki. W filmie dużo mówi się o sztuce i pięknie i to dzięki niemu stałam się bardziej wrażliwa na to co mnie otacza i co widzę.

Przy okazji wspomnę jeszcze o cudownym filmie jakim jest "Czekolada". Gówna bohaterka jest idealnym przykładem kobiety, która przełamywała schematy i wychodziła przed szereg.



UKRYTE DZIAŁANIA
Film inspirowany prawdziwymi wydarzeniami.
Akcja filmu rozgrywa się na przełomie lat 50. i 60. Trzy genialne matematyczki pracują dla NASA. W tym czasie Amerykanie doskonalą plany związane z  wysłaniem pierwszego człowieka w kosmos. Kobiety choć są geniuszami w swoich dziedzinach są pomijane i dyskryminowane ze względu na płeć i kolor skóry. Ten lot w kosmos jest dla nich szansą by wyjść z cienia, zawalczyć o swoja godność i równouprawnienie.


Obejrzałam już wiele filmów, w których był poruszany wątek segregacji rasowej i za każdym razem jestem ogromnie poruszona tą niesprawiedliwością. W głowie mi się nie mieści jak można dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Bohaterki ciągle spotykały się z dyskryminacją, jak nie ze względu na kolor skóry (jedna z kobiet musiała biegać do toalety do innego budynku oddalonego o kilkadziesiąt metrów, bo nie mogła korzystać z "białego" WC, a także nie mogła korzystać z tego samego ekspresu do kawy co biali), to na płeć (kolejna bohaterka choć były piekielnie inteligentne nie mogły pracować w męskim zespole). Na szczęście byli też ludzi, dla których liczyło się przede wszystkim to, że mają olbrzymią wiedzę i ich umiejętności są ważniejsze niż kolor skóry, czy to z jakiej toalety powinny korzystać.
Należy oddać wielki szacunek tym kobietom, nie poddały się i potrafiły zawalczyć o swoje prawa i szczęście.
Podobne emocje wzbudził we mnie film na pewno dobrze Wam znany pt."Służące".

ZWYCZAJNA PRZYSŁUGA
Stephani i Emily różnią się absolutnie pod każdym względem. Ta pierwsza jest typową mamą, świetnie zorganizowaną, zawsze na czas, przy tym skromna i urocza. Natomiast Emily nie wie co to skromność, nosi odważne ubrania, jest wyzwolona i czerpie z życia pełnymi garściami. Kobiety poznały się w szkole swoich synów. Bardzo szybko zaprzyjaźniają się i spędzają ze sobą coraz więcej czasu. Pewnego dnia Emily prosi Stephani by odebrała jej synka ze szkoły. Jego matka nie zjawia się po niego przez kilka kolejnych dni, chłopiec nocuje u Stephani, do momentu aż jego ojciec wróci by się nim zaopiekować. Kobieta zaniepokojona zniknięciem przyjaciółki zaczyna prowadzić własne śledztwo, które ujawnia intrygujące tajemnice Emily. Okazuje się, że kobieta nie jest tym za kogo się podaje. 

Ten film to bardzo udane połączenie komedii, czarnego humoru, romansu, kryminału i thrillera. Wszystko w dobrze dobranych proporcjach sprawia, że nie można się nudzić podczas oglądania. Zwrotów akcji również nie brakuje. Jeżeli lubicie kobiece kino z lekkim pazurem, ten film jest dla Was.



SERIALE
OSTRE PRZEDMIOTY
Camille Preaker jest dziennikarką. Szef zleca jej napisanie artykułu o zagadkowych morderstwach dwóch dziewczynek. Do tych tragedii doszło w jej rodzinnym miasteczku, z którego uciekła wiele lat temu i do którego nigdy nie chciałaby wrócić. Pod naciskiem szefa zgadza się na wyjazd do Wind Gap, miasteczka w którym zaznała wiele cierpienia.

Ten miniserial (osiem odcinków) powstał na podstawie powieści znanej pisarki Gillian Flyn, autorki takich bestsellerów jak "Zaginiona dziewczyna" czy "Mroczny zakątek". Jest to najdziwniejszy serial, jaki przyszło mi oglądać. Odpychający i wciągający zarazem.
Główna bohaterka zmaga się z własnymi demonami, zachowuje się irracjonalnie, kaleczy swoje ciało, a pobyt w rodzinnym domu wszystko jeszcze bardziej komplikuje.
Z każdym kolejnym odcinkiem zbliżamy się do rozwiązania zagadki o odpowiedzi na pytanie kto jest mordercą. Poznajemy też kolejne fakty z życia Camille i jej rodziny. I to właśnie rodzinne relacje zaczynają bardziej intrygować niż same morderstwa
Gdy wszystko wydaje się być wyjaśnione, pojawiają się kilkusekundowe migawki po napisach końcowych... szczęka opada do samej podłogi. Zakończenie jest nietuzinkowe i mega zaskakujące.

WIELKIE KŁAMSTEWKA
W pięknie położonej nadmorskiej miejscowości w Kalifornii mieszkają trzy przyjaciółki. To wokół nich skupia się akcja serialu. Madeline i Celest przyjaźnią się od kilku lat, natomiast Jane niedawno przeprowadziła się do Monterey. Po pierwszym dniu w szkole, syn Jane zostaje posądzony o znęcanie się nad jedna z uczennic - córki bardzo wpływowej Renaty. Chłopiec upiera się, że nie zrobił nic złego dziewczynce. Ten incydent wpływa negatywnie na relacje pomiędzy matkami uczniów. Pewne jest, że któreś z dzieci kłamie, ale które? To nie jedyne kłamstwo, które się tu pojawia. I czy to właśnie przez kłamstwo ktoś zostaje zabity?

Po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków nie rozumiałam fenomenu i wysokich ocen tego serialu. Ale już po trzecim przepadłam. Nie mogłam się oderwać. Akcja nabierała tempa, a fabuła robiła się coraz bardziej zawiła.
Każda z bohaterek ma coś do ukrycia, okłamuje swoich najbliższych i nie radzi sobie z własnym życiem, a za drzwiami ich domów rozgrywają się prawdziwe dramaty. Ale to nie wszystko. Już w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że ktoś został zamordowany., jednak nie wiemy kim jest, ani kto zabił. Po każdym odcinku miałam innego podejrzanego i inna ofiarę.
Najlepsze a zarazem najgorsze jest to, że dopiero w ostatnich minutach serialu wszystko zostaje wyjaśnione.
Polecam również drugi sezon tego serialu. Choć jest zupełnie inny nadal ciężko jest się od niego oderwać.


Ciekawa jestem jakie są Wasze ulubione filmy i seriale, w których to kobiety odgrywają główna rolę. Czekam na Wasze komentarze :)



5.3.20

Maski na tkaninie| Dr. Mola, Eveline, Skin79, Be Beauty

Maski na tkaninie| Dr. Mola, Eveline, Skin79, Be Beauty
Maseczki w płachcie czy też wpłacie kojarzą mi się przede wszystkim z koreańskim rytuałem pielęgnacyjnym. Dowiedziałam się o nich właśnie z książki Sekrety koreańskiej urody. Przez jakiś czas były trudno dostępne na polskim rynku, teraz praktycznie każda firma ma je w swojej ofercie.
Jeżeli mam do wyboru nałożyć maseczkę w płacie czy kremową, wybiorę tę pierwszą. Powód, są łatwiejsze w aplikacji oraz nie trzeba ich zmywać. Czyli są idealne dla takich leniuchów jak ja.

W ostatnim czasie moje maseczkowe zapasy pękają w szwach. Nie pozostaje mi nic innego jak je zużywać i dzielić się z Wami opinią na ich temat.

Pod lupę wzięłam 4 maski:
Eveline Magic Mask Cute Unicorn Oczyszczająca maska w płacie 3D
Be Beauty Fantasy Mask Świnka Balbinka Maska Detox
Dr. Mola Yellow fruits & Veggies maseczka o działaniu nawilżająco- odżywczym dla każdego typu cery
Skin79 Seoul Girl's Vitalizing

Wszystkie maseczki były dobrze nasączone, a ich zapachy nie drażniły mojego nosa. Moim zdaniem poza działaniem istotną kwestią jest kształt tkaniny,  jej grubość oraz czy jest odpowiednio elastyczna.
Pod tym względem najsłabiej wypadła maska Świnka Balbinka. Płat był gruby, nie przylegał dobrze i zsuwał mi się z twarzy. Maska z jednorożcem okazała się za wąska i za długa. Najlepsze były dwie pozostałe maski Skin79 i Dr. Mola. Świetnie przylegały do twarzy. Na szczególnie wyróżnienie zasługuje  maska Yellow fruits, która była jak druga skóra, bardzo cienka i elastyczna płachta.

Przejdźmy do działania. I tutaj znów zacznę od produktu marki Be Beauty, który był najsłabszy. Właściwie nie zauważyłam żadnych efektów. Skóra wyglądała tak samo przed i po aplikacji kosmetyku.
Maska Eveline miała mieć właściwości oczyszczające. Po jednym użyciu takowych efektów nie zauważyłam, ale skóra była całkiem dobrze nawilżona i miękka w dotyku.
Co do maski Skin79 miałam spore oczekiwania. Bardzo często widywałam na blogach i na yt zachwalające opinie. Maska w działaniu okazałą się całkiem dobra. Nawilżyła skórę, wygładziła, odżywiła. Jednak nie był to efekt WOW.
Na koniec najlepsza według mnie maska w płachcie Dr. Mola. Świetne nawilżenie, które utrzymuje się przez cały kolejny dzień, skóra była napięta, ujędrniona, koloryt wyrównany, miła w dotyku. Próbowałam również inne maseczki z tej firmy i efekty właściwie były takie same. I tego właśnie oczekuję od tego typu kosmetyków. Mają przede wszystkim ekstra nawilżać i odżywiać skórę.
Gorąco Wam polecam maski na tkaninie Dr. Mola. Jeżeli gdzieś je spotkacie koniecznie kupcie chociaż jedną na wypróbowanie.


Po jakie maseczki sięgacie najczęściej? Po te na tkaninie czy kremowe?

2.3.20

Podsumowanie lutego| garść nowości kosmetycznych| prawie zamieszkałam w kinie

Podsumowanie lutego| garść nowości kosmetycznych| prawie zamieszkałam w kinie
Witajcie!
Chociaż w lutym dostaliśmy jeden dzień gratis, ja i tak nie wyrobiłam się z realizacją planu na ten miesiąc. Żal patrzeć na moje poczynania na blogu. Opublikowałam raptem 3 posty ... Chociaż na początku miesiąca zrobiłam zdjęcia do wpisów, niestety zabrakło mi czasu na napisanie tekstów. Szczerze, miałam głowę zajęta czym innym. Zawodowo był to czas wytężonej pracy. Dla odmiany zamiast narzekać na pracę napisze, że był to dobry miesiąc i bardzo twórczy. Przyszło mi do głowy kilka fajnych pomysłów, które aktualnie wdrażam, i które spotkały się z ogólną akceptacją kierownictwa oraz współpracowników. Jest dobrze :)

Jednak samą pracą żyć przecież nie mogłam, sił na blogowanie nie starczyło, ale odpoczywać przecież musiałam. A jedną z moich ulubionych form relaksu jest chodzenie do kina. Luty obfitował w filmy, które po prostu musiałam obejrzeć. Mąż żartował, że powinnam zamieszkać w kinie, bo tak często tam chodzę. Obejrzałam 6 wybitnych filmów (Jojo Rabbit, 1917, Kłamstewko, Gorący temat, Judy, Lighthouse), każdy zasługuje na uznanie,  zawiera wyjątkowe przesłanie i dostarcza innych emocji. A gra aktorska na najwyższym poziomie.
Moim faworytem jest Jojo Rabbit. W tym filmie została pokazana II wojna światowa oczami małego chłopca, któremu wydaje się, że Hitler to przywódca idealny. Jego radykalne poglądy zmieniają się, gdy poznaje Else, dziewczynę ukrywana przez jego matkę.
Jojo Rabbit to film z gatunku czarna komedia, jednak ten humor jest wyważony, nie pojawiły się żarty, które w jakiś sposób mogłyby urazić widza. Wiele razy śmiałam się na tym filmie, ale łza w oku tez się zakręciła. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Roman Griffin Davis wcielający się tytułowego Jojo. Ten aktor ma dopiero 12 lat, a zagrał fenomenalnie. Oglądałam z nim kilka wywiadów i wypowiada się bardzo sensownie i dojrzale.

Znów skusiłam się na małe zapachowe świeczki. Oczywiście wszystkie mają super zapachy, ale jeden się wyróżnia, ten o nazwie "Cheers". Pachnie bowiem ... szpanem z delikatnymi cytrusowymi nutami.  Niezwykłe jest to, że gdy wącham tę świeczkę mam wrażenie, że bąbelki szczypią mnie w nos. Strasznie dziwne uczucie.

W podsumowaniu miesiąca nie może zabraknąć zakupów kosmetycznych. Zacznę od kolorówki. Będąc w Hebe pobuszowałam trochę w szafie Hean. Kupiłam wypiekany róż nr 275, którym można fajnie wymodelować i rozświetlić twarz, bazę podcienie ułatwiającą blendowanie oraz puder ryżowy HD z organicznym olejkiem marula w kolorze 301, który niestety okazał się na tę porę roku za ciemny. Kupiłam również kolejny cień Paese w kolorze Quartz nr 300.
Wśród kosmetyków do pielęgnacji, znalazły się dwie maseczki do włosów Hungry Hair, krem pod oczy Natura EsTonica Bio oraz peeling do ust z Manufaktury Piękna. Postanowiłam również wypróbować kosmetyki do pielęgnacji włosów marki Mane N' Tail, a testowanie zacznę od odżywki do włosów. Co ciekawe firma ta specjalizuję w produkcji kosmetyków do pielęgnacji końskich grzyw i ogonów ;)


Co do blogowych planów na ten miesiąc, mam tylko jedno zadanie: nadrobić zaległości z lutego.
Pierwszy post już jest, teraz czas na odwiedzenie Waszych blogów, także do zobaczenia ;)


Wspaniałego marca Wam życzę i oby już piękna wiosna do nas przyszła :*

Copyright © 2016 PRZY KUBKU HERBATY , Blogger