Wielkim odkryciem okazałą się dla mnie seria kosmetyków Lirene Natura. Produkty te wyróżnia to, że zawierają ponad 95% składników pochodzenia naturalnego. W składach poszczególnych kosmetyków znajduje się między innymi organiczny ekstrakt z malwy, lawendy, róży, szarotki, rokitnika czy czarnego bzu.
Marka stara się by opakowania były również jak najbardziej ekologiczne. Szkło wykorzystanie do produkcji słoiczków pochodzi do 30% ze stłuczki szklanej. W asortymencie Lirene Natura są także r kosmetyki w tubach I’M GREEN, do produkcji których w 90% wykorzystano surowiec pozyskiwany z trzciny cukrowej.
Oczywiście kosmetyki nie są testowane na zwierzętach i posiadają certyfikat Ecocert.
Pierwszym kosmetykiem na, który się skusiłam z serii Lirene Natura był to Eco Peeling- Maska 2w1 Wygładzająca.Peeling ma kremową konsystencję, a drobiny w nim zawarte są pochodzenia naturalnego (malina i róża) i jest ich zaskakująco mało. Zapach produktu jest rześki i mocno malinowy, może trochę przypomina gumę Mamba.
Pierwsze wrażenie nie było najlepsze. Użyłam ten kosmetyk, jak każdy inny peeling, czyli okrężnymi ruchami rozprowadziłam produkt po twarzy, a po zmyciu nie zauważyłam żadnego efektu. Tak się dzieje, gdy nie zapozna się człowiek ze sposobem użycia opisanym na opakowaniu. Peeling- maskę należy nanieść na wilgotną twarz i masować kolistymi ruchami przez ok 3 minuty, rzecz jasna omijając okolice oczu. Następnie pozostawić na 10-15 minut i spłukać dokładnie wodą. Gdy tak zrobiłam efekty przerosły moje oczekiwania. Za każdym razem, gdy użyję tego produkt zachwycam się miękkością mojej skóry. Jest bardzo miła w dotyku, gładka i dobrze nawilżona i oczyszczona. Poza tym skóra jest rozświetlona, a jej koloryt wyrównany. Peeling jest delikatny, ale skuteczny. Uwielbiam!
Kolejnym kosmetykiem, który zdecydowałam się wypróbować, był to Hydrolat z Róży. Jego działanie mogę porównać do toniku różanego z Vianka, z którego ogólnie byłam zadowolona. Jednak kosmetyk Lirene Natura ma lepszy skład, gdyż jest to w 100% woda kwiatowa, bez żadnego dodatkowego składnika. Hydrolat pachnie pięknie i intensywnie, atomizer działa bez zarzutu. Po aplikacji skóra jest delikatnie nawilżona, odświeżona. W przeciwieństwie do toniku różanego hydrolat nie pieni się na skórze. Moja skóra bardzo polubiła ten produkt.
Gdy zużyłam hydrolat rózany, chciałam na jego miejsce kupić hydrolat lawendowy, ale niestety w pobliskich drogeriach nie był akurat dostępny. Dlatego zdecydowałam się na zakup kosmetyku, który jest połączeniem toniku i hydrolatu z toniku. Zawiera 99% składników pochodzenia naturalnego. Ten kosmetyk ma za zadanie tonizować oraz regulować wydzielanie sebum, a także nawilżać i rozświetlać skórę. Nawilża słabiej niż hydrolat różany, nie zauważyłam by moja skóra wydzielała mniej sebum, fajnie odświeża twarzy przygotowuje skórę na kolejne etapy pielęgnacji. Jest to dobry produkt, ale czysty hydrolat różany o wiele lepszy.
W mojej porannej pielęgnacji nie może zabraknąć odpowiedniego kremu pod makijaż, najczęściej wybieram produkty matujące skórę. Całkiem dobrym kosmetykiem okazał się Eco krem matujący z organiczna szarotką. Krem ma lekka konsystencję i jest koloru zielonego, pachnie dość intensywnie. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, szybko się wchłania i jest bardzo wydajny. Po wchłonięciu skóra jest zmatowiona, gładka i całkiem fajnie nawilżona. Aplikacja podkładu/ kremu BB przebiega sprawnie, a Eco krem nie roluję się w trakcie. Efekt zmatowienia utrzymuje około 4-5 godzin. Mimo to, jestem zadowolona z tego produktu.
Na koniec mój największy ulubienic, czyli Eco krem wygładzająco-regenerujący na noc. To była miłość od pierwszego użycia. Pachnie (podobnie jak pozostałe produkty) intensywnie, ale ja bardzo lubię różane kosmetyki i ten zapach kocham. Krem błyskawicznie się wchłania, moja skóra chłonie go jak gąbka. Ma lekką konsystencję. Mi.in dzięki temu kosmetykowi już nie borykam się z problemem mocno przesuszonej skóry. Rano moja twarz wygląda świetnie, skóra jest mega nawilżona, gładka, zregenerowana, jędrna i delikatnie napięta. Stosowanie tego kosmetyku to czysta przyjemność. Obecnie używam zamiennie kremu Lirene Natura oraz kremu odżywczego z Bandi ( na temat kosmetyków tej marki pojawi się oddzielny post,bo też jest miłość).
Podsumowując: Jestem bardzo zadowolona z kosmetyków Lirene Natura, które mają bardzo dobre składy, ponad 95% składników jest pochodzenia naturalnego. Najbardziej jestem zachwycona działaniem kremu na noc wygładzająco-nawilżającego, maski-peeling oraz hydrolatu różanego. Dwa pozostałe kosmetyki uważam, że są również godne polecenia.
Znacie kosmetyki z serii Lirene Natura?