29.9.19

Bałkański trip| Chorwacja, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina

Bałkański trip| Chorwacja, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina
Wspólny urlop i wyjazd z mężem to najlepszy okres w ciągu roku. W tym roku zdecydowaliśmy się  wykupić wycieczkę w biurze podróży, kierunek wybraliśmy już dawno - Bałkany.  Najbardziej zależało nam by zobaczyć Park Jezior Plitwickich, a po zamieszczonej fotorelacji przez koleżankę z Czarnogóry nabraliśmy ochoty by odwiedzić również i to państwo. Wycieczki objazdowe są dosyć męczące, ale dają możliwość odwiedzenia wielu wspaniałych miejsc, w krótkim czasie. Wyjazd ten mogę podzielić na trzy etapy:

NEUM
Bośnia i Hercegowina
Zaraz po przylocie spotkało nas małe pogodowe rozczarowanie. Było chłodno i siąpił deszcz.  W Bośni nocowaliśmy w Neum, jedynym nadmorskim kurorcie w BiH. Na szczęście następnego dnia było już ciepło i słonecznie. W trakcie krótki pobyt w Bośni i Hercegowinie, odwiedziliśmy klimatyczny Mostar (nazwa pochodzi od słowa mostari, czyli„strażnicy mostu”), w którym czuć delikatnie smak orientu. W Mostarze najbardziej charakterystycznym miejscem jest Stary Most, który powstał w 1566 r. , a zburzony został w czasie wojny na Bałkanach w 1993 r. Zniszczenia i ślady wojny są wciąż wyraźnie widoczne w tym mieście. Tuz obok głównej ulicy znajduje się cmentarz, gdzie spoczywają młodzi ludzi, ofiary konfliktu. To miejsce zmusza do refleksji. Gdy obejrzałam krótki bo zaledwie 7 minutowy filmik, w którym były pokazane walki, wybuchy, uciekających dorosłych przed kulami, miałam ciarki na całym ciele (ten film możecie obejrzeć tutaj KLIK). Moi rówieśnicy, kiedy ja beztrosko bawiłam się z koleżankami i kolegami, chowali się przed ostrzałem snajperów, coś strasznego.

MOSTAR


Kolejne miejsce do którego udaliśmy się, było znane wśród pielgrzymów Medjugorje.  Znane przede wszystkim dzięki mającym się tutaj wydarzyć objawieniom maryjnym, cały czas badanym przez Kościół katolicki. Widok zapłakanych klęczących modlących się o cud ludzi chwytał za serce.

Góra Objawień

Czarnogóra
Pierwszym miastem, które odwiedziliśmy w Czarnogórze była Cetynia. Miasto było kolebką czarnogórskiej państwowości i kultury oraz głównym centrum religijnym, a do 1918 r. stolicą tego kraju. W tym małym  górskim i niezwykle  malowniczym miasteczku, życie toczy się wolniej i spokojniej. W Cetyni przewodnik opowiedział nam o zwyczajach mieszkańców i ich podejściu do życia i pracy. Okazuje się, że mają swoją wersję 10 przykazań:

1. Człowiek rodzi się zmęczony i żyje, aby odpoczywać.
2. Kochaj swoje łóżko jak siebie samego.
3. Odpoczywaj w dzień, aby w nocy móc spać.
4. Nie pracuj – praca zabija.
5. Jeśli widzisz kogoś, kto odpoczywa, pomóż mu w tym.
6. Rób mniej niż możesz, a to, co możesz zrzuć na drugich.
7. W odpoczynku jest zbawienie – od odpoczywania nikt jeszcze nie umarł.
8. Praca przynosi śmierć – nie umieraj młodo.
9. Gdy przypadkowo zechce ci się pracować, usiądź, poczekaj, zobaczysz, że ci przejdzie.
10. Gdy widzisz, że jedzą i piją, przyłącz się, gdy widzisz, że pracują, odsuń się, aby nie przeszkadzać.

CETYNIA


Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy była Budva, która jest najmodniejszy, stale tętniący życiem kurortem w Czarnogórze. Trochę takie polskie Mielno, tak określił to przewodnik. Warto przespacerować się po pięknie prezentującej się najstarsza część Budvy, położonej na skalnym cyplu.

Widok na BUDVĘ

BUDVA

Następnego dnia w planach było zwiedzanie Kotoru i Perastu. Kotor uchodzi za najpiękniejsze miasto w Czarnogórze, leży w samym sercu Zatoki Kotorskiej. Niestety pogoda uniemożliwiła realizację planów. Uliczki zamieniły się w rwące potoki. Bardzo pobieżnie zwiedziliśmy oba miasteczka.
KOTOR


 
PERAST

U wybrzeży miejscowości Perast znajduje się wyspa (jedyna sztuczna wyspa na Bałkanach) Matki Boskiej na Skale. Wyspę zbudowali mieszkańcy Perastu. Zaczęli wysypywać głazy i zatapiać zdobyte tureckie okręty, stopniowo powiększając wysepkę. Tylko do 1603 zatopiono w tym celu ponad 100 żaglowców wypełnionych kamieniami. 
WYSPA MATKI BOŻEJ NA SKLAE
Chorwacja
Pierwszym miastem, które odwiedziliśmy był Dubrownik. Totalnie nas zauroczyło to miasto, uważamy je za najładniejsze jakie zobaczyliśmy w trakcie tej podróży.  Dubrownik jest jest jednym z najstarszych miast w Europie. Cała stare miasto otoczone jest murami obronnymi, dzięki którym Dubrownik nigdy nie został zdobyty w bezpośredniej walce. Mieliśmy szczęście, że trafiliśmy na wspaniałą przewodniczkę, która w bardzo przystępny i humorystyczny sposób przybliżyła nam historię tego niezwykłego miasta i regionu. Główne ulice starego miasta oczywiście są bardzo zatłoczone, ale wystarczy skręcić, w którąkolwiek z bocznych wąskich uliczek, by się zachwycić i znaleźć spokój.  Przez prawie dwie godziny spacerowaliśmy po Dubrowniku, pokonaliśmy mnóstwo schodów, przyjemnie było też się zgubić. Potem wybraliśmy się na krótki rejs wokół wyspy Lokrum. 
PS. Przeraziły nas trochę ceny w Dubrowniku. Ostrzegali nas znajomi, że jest drogo, ale ceny były nawet o 100% wyższe niż np. w Mostarze. W innych miejscach w Chorwacji ceny były wyższe już "tylko" o jakieś 30%. 
DUBROWNIK







Kolejnym bardzo znanym miastem, po którym spacerowaliśmy był Split. Większość najciekawszych miejsc znajduje się w obrębie dawnego pałacu Dioklecjana, który mieści się tuż przy wybrzeżu. Cesarz wybudował tę okazałą rezydencję na przełomie III i IV wieku, jako willa, w której miał osiąść po abdykacji. Nad miastem góruje wieża kościoła, która została wzniesiona prawie tysiąc lat później. Życie towarzyskie Splitu toczy się na promenadzie przy której rosną okazałe palmy, a potocznie nazywa się nią Rivą. Zarówno Split jaki Dubrownik jest miejscem, gdzie kręcono niektóre sceny "Gry o Tron". W Dubrowniku na każdym kroku można spotkać sklep z pamiątkami i gadżetami z "Gry o Tron". 





Przeciwieństwem zatłoczonego Dubrownika i Splitu okazał się Trogir. Wąskie uliczki miasta skrywają wiele pięknych budowli. Tutaj wysłuchaliśmy mini koncertu chorwackiej klapy, czyli męskiego zespołu śpiewającego a cappella. Bardzo polecam wejść na wieżę Kościoła św. Wawrzyńca skąd rozpościera się przepiękny widok na całe miasto i okolicę. 

TROGIR

 
Wizyta w Parku Narodowym Jezior Plitwickich, był ostatnim punktem naszej wycieczki. To niezwykłe miejsce znajdują się na licie światowego dziedzictwa UNESCO. Spędziliśmy tam około trzech godzin. Malownicze krajobrazy, mnóstwo zieleni, wodospady i turkusowa jeziora, chyba każdy, kto odwiedził to miejsce jest nim zachwycony. W krystalicznie czystej wodzie pływa wiele gatunków ryb, widzieliśmy takie, które miały ponad metr długości. Jedynym minusem były oczywiście tłumy ludzi, szliśmy gęsiego, nie można się było spokojnie zatrzymać by zrobić zdjęcie, czy właśnie popatrzeć na wodospady lub ryby.





 Jestem bardzo zadowolona z tego wyjazdu, udało się nam odwiedzić wspaniałe miejsca. Bałkany  to przepiękny region Europy, który ma wiele do zaoferowani podróżnikom. Kraje które odwiedziliśmy podbiły moje serce. Tak naprawdę, to co zobaczyliśmy stanowi niewielką część całości, jeszcze wiele przed nami do odkrycia. W dniu powrotu do Polski, już myślałam o tym by wrócić szybko w te rejony. Bałkany to idealne miejsce dla  miłośników urokliwych miasteczek, górskich krajobrazów, plażowania nad Adriatykiem i kąpieli w górskich jeziorach.



23.9.19

Olejek Alterra Granat Bio| Twarz, ciało, włosy

Olejek Alterra Granat Bio| Twarz, ciało, włosy
Lubię kosmetyki wielofunkcyjne, które świetnie się sprawdzają się w codziennej pielęgnacji. Taki jest właśnie Bio Olejek Alterra. Kosmetyk ten przeznaczony jest do pielęgnacji skóry bardzo suchej. Zawiera olejek z pestek granatu, migdałów oraz witaminę E. Stosując produkty oczyszczające do twarzy niestety często mam przesuszoną skórę, również po lecie przyda się dodatkowa porcja nawilżenia  włosom.

Alterra, Gesichtsol Bio - Granatapfel (Olejek do twarzy z granatem)
cena: ok 12 zł/ 30 ml

Olejek znajduje się w małej porecznej plastikowej buteleczce z pompką. Nie zacina się, dozuje małe porcje olejku. Niestety po kilku użyciach opakowanie zaczyna się bardzo brudzić. Olejek sam wypływa z opakowania.
Zapach ma przyjemny i delikatny, lekko słodkawy, wyczuwam zapach migdałów. Konsystencja ma rzadką, a kolor blado żółty.
Olejek jest bardzo wydajny. Jedna "pompka" wystarcza by rozprowadzić olejek po całej twarzy. Wchłania się całkiem szybko jak na olejek.

   Za każdym razem, gdy zastosuję ten olejek moja skóra jest odżywiona i nawilżona, wyrównany koloryt, jest także jędrniejsza. Zawsze stosuję go na noc dwa, trzy razy w tygodniu. W chwili obecnej nie mam w swojej kosmetyczce niczego co by dawało takie super nawilżenie.

Olejek stosuję nie tylko do twarzy. Gdy mam problemy z przesuszoną skóra np. nogach ten produkt również świetnie się spisuje. Po opalaniu też. Nie pozostawia bardzo tłustego filmu na skórze o łatwo rozprowadza się po skórze.

Nie tylko moja skóra polubiła ten olejek, ale i włosy. To mój nr jeden wśród różnych produktów do olejowania włosów. Ale nie nakładam go na całą noc, a tylko na około 2-3 godziny przed użyciem włosów. Efekt: włosy łatwo się rozczesują, są gładkie, bardzo nawilżone, zregenerowane, fajnie dociążone i "lejące". Uwielbiam je!

Podsumowując: Olejek Alterry ma bardzo fajny skład. Zawiera kompozycje zapachowe i ekstrakty z surowców naturalnych, nie zawiera syntetycznych barwników, ani substancji konserwujących, sylikonów, parafin. Świetnie nawilża skórę i ją odżywia. Sprawdza się również w olejowaniu włosów.

18.9.19

Temat miesiąca: Internet- największy złodziej czasu?

Temat miesiąca: Internet- największy złodziej czasu?
Godzina 6 rano, dzwoni budzik nastawiony w telefonie, mam 1,5h żeby wyjść z domu. Sporo czasu żeby zdążyć się wyszykować i nie biec do pracy. Zanim jednak podniosę się z łóżka sprawdzę jeszcze pogodę. Włączam internet w telefonie, zaczynają pojawiać się powiadomienia z Instagrama i YouTube a. Szybko sprawdzam, co nowego. Mija 15 minut. Ale jak to? Przecież kliknęłam tylko kilka serduszek. Czas na śniadanie, a do śniadania włączam najnowszy materiał dziewczyn z LGS, albo Sfilmowanych (akurat wrzucili recenzję filmu, który planuję obejrzeć). Kolejne minuty uciekają. Godzina 7.30 a ja jeszcze nie gotowa.

Późny wieczór, kładę się do łóżka z myślą, że poczytam przed pójściem spać, akurat trafiłam na fajną książkę. Niestety, niepotrzebnie sięgnęłam po telefon, miało być na chwilę, a zleciała godzina, nawet i więcej. Chcę mi się spać. Liczba przeczytanych stron? Zero ...  bez komentarza.
Podobnie jest, gdy siadam przed laptopem by napisać post na bloga czy obrobić zdjęcia. A w międzyczasie sprawdzę pocztę, fb, przejrzę wiadomości z kraju i okazuje się, że to co miało mi zająć godzinę, zajęło trzy.


Pamiętam sytuację, gdy jechałam autobusem i trzymałam telefon w ręku, a obok mnie jeszcze kilka osób było wpatrzonych w ekrany swoich smartfonów, pewien mężczyzna z ogromną irytacją w głosie powiedział "Co za czasy, młodzi ludzie gapią się tylko w swoje telefony, schowajcie je."
Mężczyzna miał rację, wiele osób wpatrzonych jest w ekrany swoich komórek, część słucha muzyki, inni piszą na messengerze, a jeszcze inni beznamiętnie scrollują palcem po ekranie.
Rozmawiałam z psycholożką pracująca podstawówce. W jej szkole młodzież ma całkowity zakaz korzystania z telefonów komórkowych, nie tylko na lekcji, ale i na przerwach. Bo doszło już do tego, że całe przerwy spędzali z telefonami.
Poleciła mi, żebym dla własnego dobra, na dwie godziny przed pójściem spać odcięła się od internetu i mediów społecznościowych. Jest to dla mnie mega trudne, bo kusi bardzo. I póki co, rzadko trzymam się tej zasady. A negatywne skutki odczuwam każdego dnia. Nie dość, że jestem ciągle w niedoczasie (szczególnie rano), to boli mnie szyja od pochylania się nad telefonem, i jeszcze bolą mnie czasem oczy od wpatrywania się w ekran smartfona i komputera. Co raz częściej muszę też sięgać po krople nawilżające do oczu.


Czy też tak macie, że często marnujecie czas przeglądając Internet?
Czy jednak potraficie racjonalnie korzystać z dobrodziejstwa jakim jest Interent?


14.9.19

Porównanie płynów micelarnych| Garnier, Eveline, Bielenda

Porównanie płynów micelarnych| Garnier, Eveline, Bielenda
W tym poście biorę pod lupę kolejne płyny micelarne.  Tym razem porównam działanie dwóch płynów micelarnych z kosmetykiem, który bardzo dobrze znam i używam od kilku lat. Tym wieloletnim ulubieńcem jest różowy Garnier, kilka lat był prawdziwym hitem, od czasu pojawiło się na rynku wiele ciekawych nowości, które spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem, jak np. płyn micelarny Bielanda Fresh Juice. Trzecim kosmetykiem jest płyn micelarny nawilżający Eveline 5w1, który kupiłam przy okazji będąc na zakupach w Biedronce. Wszystkie te płyny dostępne są w podobnej cenie.
Dobry płyn micelarny powinien przede wszystkim w łagodny sposób oczyszczać skórę ze wszelkich zanieczyszczeń oraz skutecznie usuwa makijaż. Nie powinien wywołać uczucia ściągnięcia skóry, podrażniać oczu, wywoływać pieczenia. Powinien delikatnie nawilżać skórę. Czy takie właśnie są te trzy produkty?

Bielenda, Fresh Juice, Nawilżający płyn micelarny z bioaktywną woda cytrusową `Sok z pomarańczy + kwas hialuronowy i micele` cena:  ok. 19 zł/ 500 ml

Garnier, Płyn micelarny 3 w 1 do skóry wrażliwej
cena: ok. 19 zł/ 400 ml

Eveline, Nawilżający płyn micelarny do demakijażu oczu, twarzy i ust 5 w 1
cena: ok. 13 zł / 500 ml


Opakowanie, zapach

Omawiane kosmetyki znajdują się w plastikowych przezroczystych buteleczkach, z których w łatwy sposób płyn aplikuje się na wacik. Są bezbarwne i mają delikatne, niedrażniące zapachy.


Działanie, wydajność

Najważniejszą kwestią jest dla mnie demakijaż oczu, codziennie używam tuszu do rzęs ( lubię je mieć mocno podkreślone), cieni i czasem eyelinera.  Zarówno kosmetyk Eveline jak i z Bielendy szybko radzą sobie z demakijażem oczu, gorzej wypada różowy Garnier. Potrzebuje wiecej czasu i wacików, przez to jest mniej wydajny od konkurentów.  Poza płynem Fresh Juice, który na początku stosowania trochę mnie szczypał w oczy (minęło po kilku dniach) micele okazały się delikatnie i nie podrażniły skóry, a pozostałe dwa także oczu. Największą wadą różowego micela Garnier jest, to że się pieni, co bardzo zaczęło mnie drażnić. Poza tym, zawsze mam bardzo mokrą twarz po jego zastosowaniu, a po wyschnięciu czuję, że mam ściągniętą skórę, która jeszcze się lepi.  Płyn Eveline i Bieledna dobrze zmywają makijaż, odświeżają skórę, która po ich użyciu jest dobrze oczyszczona, przyjemna w dotyku i nawilżona.


Podsumowując: chociaż przez wiele lat uważałam, że najlepszym płynem micelarnym jest różowy Garnier, to po wypróbowaniu dwóch nowych kosmetyków, okazało się, że są lepsze od niego.  Zarówno micel z  Bielendy jak i Eveline są warte przetestowania. Świetnie rozpuszczają makijaż, nawet eyeliner i tusz do rzęs. Nie pienią się, nawilżają i odświeżają skórę. Polecam!


Znacie te produkty?


8.9.19

Naturalne mydło rozmaryn i pomarańcza| Cztery Szpaki

Naturalne mydło rozmaryn i pomarańcza| Cztery Szpaki
Ostatnio dość często czytam o produktach polskiej firmy  Cztery Szpaki, szczególnie o ich szamponie w mydle. Na początek postanowiłam wypróbować naturalne mydło do ciała Pomarańcza i Rozmaryn, które można było kupić z gazetą Wysokie Obcasy Extra. Jak się okazało już po zakupie nie był to pełnowymiarowy produkt. Mydło dostępne w Mydlarni kosztuje 19 zł i jego waga to 110 g, a to dodawane do gazety waży 55 g i razem z WO kosztowało 8 zł. I tak się opłacało. Pełnowymiarowy produkt poza gramaturą różni się jeszcze tym, że posypany jest rozmarynem.

Pierwszą charakterystyczną cechą tego mydła jest niesamowicie intensywny zapach, dominuje aromat rozmarynu, mniej czuć pomarańczę. Gdy robiłam zdjęcia, bardzo szybko całe pokój się nim wypełnił. Z biegiem czasu aromat słabnie. Zapach ten prawie wcale nie jest wyczuwalny później na skórze. Szkoda, bo mnie się on bardzo podoba, jest orzeźwiający i dodający energii. Mydła używam tylko do mycia ciała. Czytałam w opiniach innych dziewczyny, że myją nim też twarz, jednak producent przestrzega by nie używać w okolicach oczu, będzie szczypać. Najważniejsze, dwa podstawowe warunki zostały spełnione, czyli dobrze mydło się pieni i dobrze myje. W swoim składzie zawiera tylko naturalne składniki tj: olej kokosowy, oliwa z oliwek, masło shea, olejek pomarańczowy, olejek rozmarynowy. Dzięki tym składnikom skórka po kąpieli jest dobrze nawilżona i miła w dotyku. Mydło pozostawia na skórze delikatny tłusty film, co jest zrozumiałe patrząc na ten skład.


Podziwiając: cieszę się, że wypróbowałam wypróbowałam to naturalne mydło z rozmarynem i pomarańczą. Jestem z niego zadowolona, okazało się że dobrze nawilża i jest wydajne. Z chęcią kupię pełnowymiarowy produkt.
Przydałaby mi się jeszcze  próbka ich szamponu do włosów w kostce.


Znacie produkty pochodzące z Mydlarni Cztery Szpaki?

4.9.19

Podsumowanie Sierpnia| Nowości kosmetyczne|Pewnego razu w Hollywood| koniec wakacji

Podsumowanie Sierpnia| Nowości kosmetyczne|Pewnego razu w Hollywood| koniec wakacji

Z czym kojarzy sie Wam koniec sierpnia? Mnie oczywiście z końcem wakacji, zbliżającej się jesieni, krótszymi dniami i powrotem do szkoły, chociaż ten etap już dawno za mną. Czasy szkolne wspominam całkiem dobrze. Jednak bardziej ze względu na kontakty z rówieśnikami niż ze względu na możliwości zdobywania wiedzy. Nigdy nie byłam wzorową uczennicą, ale lubiłam się uczyć. Najwięcej problemów miałam z przedmiotami ścisłymi. A jak Wy wspominacie lata szkolne?

Co do samego sierpnia, minął mi błyskawicznie. Pogoda sprzyjała podróżom i spędzaniu czasu na łonie natury. Udało mi się wybrać na dwie wycieczki do Szydłowa i Lublina, poza tym wycieczki rowerowe i rodzinne grillowanie.
Znów mogę zacząć odliczanie do następnych wakacji ;)

 Więcej na temat moich ulubionych miejsc w Lublinie przeczytacie w tym wpisie KLIK.

Staszów to małe miasto w woj. świętokrzyskim, nazywany bywa polskim Carcassonn. A to ze względu na zachowane średniowieczne mury i zabudowania. Jeżeli szukacie ciekawych miejsc do odwiedzenia w Świętokrzyskiem, koniecznie przeczytajcie ten post KLIK.


W porownianiu z lipcem, pod względem obejrzanych filmów w kinie, sierpień wypadł dość słabo, bo byłam tylko raz. Dałam się namówić na najnowszą produkcję znanego reżysera. Nie jestem wielką fanką filmów Tarantino, ale "Pewnego razu w ... Hollywood" oglądałam z ogromną przyjemnością. Zapewne jest to też zasługą świetnie dobranej obsady. Leonardo DiCaprio i Brad Pitt stworzyli wspaniały duet. Bardzo byłam ciekawa zakończenia, bo jak wiecie pojawia sie w tym filmie wątek Charlie'go Mansona, Romana Polańskiego i jego żony Charon Tate. Szkoda, że filmowe zakończenie nie wydarzyło się naprawdę. Oglądałyście?

W trakcie ostatniej promocji w Rossmannie kupiłam cztery produkty do pielęgnacji włosów. Dwie odżywki Dove, niebieską dobrze znam, a czerwona przeznaczona jest do włosów farbowanych. Kolejna,  KlissKur jest mi dobrze znana, od czasu do czasu lubię do niej wracac. Ostatnia, Pantene ma bardzo dobre opinie na wizażu.

Na zakup płynu micelarnego Bielenda oraz maski detoksykującej Evree skusiłam po rekomendacji Ani z bloga me-and-my-passions. I na pewno pojawi się moja recenzja na temat tych produktów.  Najnowszym zakupem jest szczoteczka soniczna, która kupiłam na Allegro.  Być może pamiętacie, że był już wpis o szczoteczce sonicznej marki Hoffen, i z której byłam bardzo zadowolona, ale niestety miała twarde zderzenie z rzeczywistością, a dokładniej z pralką i podłogą.  Ta nowa szczoteczka jest lżejsza i ma delikatniejsze wibracje. Myślę, że będę z niej zadowolona.


Na zakończenie wspomnę czego możecie spodziewać się we wrzesniu na blogu. W tym miesiącu razem z Mężem wybieramy się w podróż, cel podróży Bałkany. Na pewno pojawi sie obszerna fotorelacja. Kosmetyczne wpisy będą dotyczyć płynów micelarnych i maseczek oczyszczających, bede porównywać kilka z różnych firm. Tematem miesiąca będzie uzależnienie od telefonu i mediów społecznościowych, czyli coś co zaczyna i mnie dotyczyć, niestety.


A jak Wam minął sierpień i wakacje?

Pozdrawiam serdecznie

Copyright © 2016 PRZY KUBKU HERBATY , Blogger