30.4.20

Denko po raz pierwszy| Bielenda, Balea, Vianek,maseczki

Kończę miesiąc pierwszym postem z nowej serii. Denkowe posty będą pojawiać się w nieregularnych odstępach czasu, wtedy gdy zapełni się torba na zużyte opakowania. Ogólnie zauważyłam, że dosyć wolno idzie mi zużywanie kosmetyków, często mam napoczętych kilka produktów, zapominam o ich wykończeniu. Dlatego też stwierdziłam, że może to zmotywuje mnie do regularności w ich zużywaniu. Dziwne, ale sprawia mi radość każde puste opakowanie, które wrzucam do torby ;)
Informacje o kosmetykach zawarte w tych postach będą krótkie i treściwe. W międzyczasie na blogu pojawiać się będą bardziej szczegółowe recenzje wybranych kosmetyków.
Zastosuję też prosty system oceniania kosmetyków:
+  jetem zadowolona, kupię ponownie
nie jestem zadowolona, nie kupię ponownie
+/- nie jestem do końca zadowolona


Na pierwszy ogień produkty do twarzy. Po trzech zużytych opakowaniach płynu micelarnego Eveline, mogę stwierdzić, że mam nowego ulubieńca. Płyn micelarny Eveline dobrze radził sobie z demakijażem twarzy, jak i oczu. Nie podrażniał, nie pienił się. Brak wad.  OCENA: +
Płyn micelarny Bielenda Botanic Formula podobnie jak ten Eveline świetnie rozpuszczał i usuwał makijaż. Niestety na początku stosowania delikatnie szczypał mnie w oczy. Po kilku dniach nieprzyjemne uczycie ustąpiło. OCENA +/-
Kolejny zużyty kosmetyk to różany tonik-mgiełka marki Vianek, o którym pisałam już na blogu KLIK.  Skóra po zastosowaniu tego kosmetyku była fajnie odświeżona, delikatnie nawilżona i przygotowana do kolejnego etapu pielęgnacji. OCENA: +

Kolejna grupa kosmetyków to ciało i włosy.
Zużyłam już kilka opakowań trychologicznego peelingu Biovax`Czystek i czarnuszka`, co oznacza, że jestem zadowolona z jego działania. Najważniejsze, że poprawiła się kondycja skóry głowy. Włosy, które zwykle mam oklapnięte, są fajnie uniesione u nasady i zyskują na objętości. Must have dla osób, które czasem stosują suche szampony lub lakiery do włosów. Więcej na jego temat znajdziecie w tym poście KLIK. OCENA: +
Największą zaletą kokosowej odżywki do włosów marki Balea był piękny zapach, który nie znikał zaraz po jej spłukaniu. Pierwszy raz użyłam ją w trakcie wyjazdu do Chorwacji i za każdy razem gdy ją nakładałam, zapach przypominał mi ten wyjazd. Ale dosyć sentymentów. Poza zapachem, odżywka fajnie też nawilżała włosy, które łatwo się rozczesywało. Ocena: +
Następny produkt marki Balea to peeling cukrowy o zapachu śliwki węgierki. Limitowana zimowa edycja.  Ten peeling pachniał bardzo słodko i intensywnie, zawierał mnóstwo cukrowych drobinek, mocno natłuszczał skórę ( nie lubię tego). Skóra po jego zastosowaniu była gładka i przyjemna w dotyku. Mam jeszcze jedno opakowanie, tym razem wersja zapachowa jabłko i cynamon. OCENA: +\-
Sukcesywnie wykańczam też ostatnie kosmetyki z kalendarza adwentowego marki Balea. Był to mój pierwszy kosmetyczny kalendarz. Jestem pozytywnie zaskoczona jakością i skutecznością tych kosmetyków. Chyba tylko jeden kosmetyk nie sprawdził się u mnie, odżywka w sprayu. Badzo dobry okazał się balsam/maska na usta. Krem z Q10 fajnie natłuszczał skórę, krem do rąk też "dał radę". Pewnie w tym roku również skuszę się na zakup tego kalendarza :) OCENA: +


Nigdy nie byłam zbyt dobra w zużywaniu maseczek. W czasie kwarantanny trochę się to zmieniło. Częściej sięgam po maseczki zarówno te w saszetkach, jak i te w tubkach.
Zacznę od najlepszych, czyli maseczek marki Dr. Mola, są świetne po prostu. Dają mega zastrzyk nawilżenia, do tego tkanina jest ultra cienka, dokładnie przylega do twarzy. Uwielbiam! OCENA: +
Miłym zaskoczeniem okazały się maseczki w kremie Marion, które kupiłam jeszcze zima w Lidlu. Skóra po ich zastosowaniu była dobrze nawilżona i zregenerowana. OCENA: +
Średnie okazały się maski marki Kiko Milano oraz uroczy pingwinek z Balea. Tkanina były gruba i słabo przylegała do twarzy, dawały lekkie nawilżenie. OCENA: +\-
Zadowalające efekty dała mi maseczka marki Bielenda z serii Smoothie mask. Skóra była wygładzona i miękka. OCENA: +

Postanowiłam wypróbować kolejny plasterek na nos, tym razem marki Marion z aktywnym węglem i bambusem. Nie wiem czemu, ale ciągle się łudzę, ze jednak znajdę taki, który faktycznie dobrze oczyści nos z wągrów. Ten tego nie zrobił. Na blogu pojawił się już kiedyś post o podobnych produktach KLIK. OCENA: +

Na koniec dwie próbki kremów Bandi. Super nawilżenie i regeneracja, dlatego zdecydowałam się na zakup kremu pełnowymiarowego. OCENA: +



12 komentarzy:

  1. Piękne denko, dużo uzbierałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że czekałam na ten post od momentu jak napisałaś u mnie, że będziesz go prowadzić! :D Bardzo go lubię i pisać i czytać u innych także z przyjemnością to zrobiłam.
    Bardzo lubię płyny Bielenda, chociaż tego z hebe nie miałam. Miałam za to ten z rossmanna z serii Botanicznej i moim zdaniem był najsłabszą wersją ich płynów jaką miałam.. Z eveline miałam płyn w innej wersji i był całkiem fajny. Tonik za to znam dokładnie ten - bardzo go lubiłam podobnie jak nawilżającą czy normalizującą wersję :)
    Zaciekawiłaś mnie też tym peelingiem do skóry głowy. Muszę go spróbować, bo do tej pory używałam jednej firmy, ale już przestał mi odpowiadać (będzie w denku) :)
    Znam też maski w płachcie dr mola - bardzo fajne, chociaż nie lubię na ogół w płachcie. Tą z bielendy też miała, ale jej nie polubiłam szczególnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja u siebie jeszcze nigdy nie robiłam denka :) sporo tych produktów a w szczególności maseczki mnie zainteresowały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednego z płynów do demakijażu Eveline sama teraz używam i jest to wersja bambusowa. Kosmetyki Vianka sama bardzo lubię, więc i o tej mgiełce różanej na pewno pomyślę w przyszłości i wpiszę na swoją listę do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładne denko, cieszę się, że zdecydowałaś się wprowadzić tego typu posty, bo bardzo lubię je czytać. Co najlepsze, znam z niego całkiem sporo kosmetyków :) Przede wszystkim tonik-mgiełkę z Vianka, z którym mam bardzo miłe wspomnienia, mimo że już naprawdę sporo czasu minęło od momentu, gdy go używałam. Ponadto znam peeling do skóry głowy z Biovax, ale ja nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów. Moje włosy są chyba odporne na tego typu produkty :D Znam również maseczki z Marion ze świątecznych edycji i miło je wspominam, a niedawno nawet używałam tej samej płachty z Dr. Mola i zdecydowanie zgadzam się z Twoją opinią na temat masek w płachcie z tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam na uwadze tonik Vianek i w ogóle tę markę. Dowiedziałam się, że jest cruelty free, więc chętnie kupię ich produkty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spore to Twoje denko :) żadnego z nich nie miałam okazji stosować ;) ja nie dodaję takich postów ponieważ nie zużywam aż tylu kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacne denko 😉 W planach mam łagodzący tonik Vianek.

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie się ten peeling do skóry głowy nie sprawdził niestety, ale fajnie, że Ty jesteś z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam szczerze, że jestem wierna płynom micelarnym z Vianka i rzadko je zdradzam dla jakiegoś innego produktu :) Ale zainteresowałaś mnie tym z Bielendy, choć właśnie to szczypanie może być problematyczne.
    Z tej serii Biovax Botanic ciekawi mnie szampon w kostce - miałaś go może? :) Peeling do skóry głowy mam z Bandi i bardzo go lubię.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie ten płyn Bielendy trafił do bubli, bo nie dość, że nie domywa makijażu, to jeszcze wypala oczy :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że będzie u Ciebie ta seria wpisów. To jedne z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 PRZY KUBKU HERBATY , Blogger